– Gdzie dzieci w wieku 3–5 lat świętują urodziny? 90 procent matek zapewnia, że w domu, 60 procent ich pociech, że w Pizza Hut lub McDonald's.
Dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, kierownik Zakładu Upowszechniania Wiedzy o Żywności i Żywieniu w Instytucie Żywności i Żywienia w Warszawie, skłonna jest wierzyć raczej dzieciom. Rodzice wolą nie przyznawać się, że faszerują swoje dzieci fast foodami, bo na ogół wiedzą, że żywność ta ma nader niskie notowania w spożywczych rankingach. Jednocześnie bagatelizują opinie żywieniowców, uważając je za przesadzone.
Wolę sama
Z ankiet przeprowadzonych przez instytut w przedszkolach wynika, że dorosłej kuchni próbują dzieci bardzo wcześnie. 40 procent matek uważa, że dziecko ma takie same potrzeby żywieniowe jak dorosły. Jest niemal regułą, że kiedy maluch zaczyna chodzić, nakłada mu się na talerz ze wspólnego garnka. Od pierwszych zębów wpaja się Jasiowi złe nawyki żywieniowe: uczy się go systematycznie jeść za słono, za tłusto, za ostro. Aleksandra Dukawczewska, doktor socjologii z Instytutu Badania Rynku IQS Quant Group, prowadziła rozmowy z losowo wybraną grupą młodych matek z Warszawy na temat odżywiania dzieci. W dyskusji zdecydowanie przeważały głosy, że lepsza kuchnia własna niż gotowy produkt kupiony w słoiku czy buteleczce.
– Kiedy gotuję sama, to wiem, co do garnka wkładam – twierdziły zgodnie dyskutantki. A skąd wiadomo, co w takim słoiku siedzi? – dzieliły się wątpliwościami. Pewnie mięso nieświeże, warzywa nadgniłe, no i konserwanty. W dodatku na całość składa się mdła papka, bez zapachu i smaku, którą trzeba doprawiać!
– To kompletne nieporozumienie – podsumowuje te opinie dr Halina Weker, kierownik zakładu Żywienia Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Bezpieczny słoik
W żywieniu najmłodszych dzieci polecana jest wysokiej jakości, naturalna, świeża żywność jako surowiec do produkcji gotowych przetworów lub do przygotowywania posiłków domowych. Produkty powinny zawierać odpowiednią ilość białka, tłuszczów, węglowodanów, witamin i składników mineralnych. Im młodsze dziecko, tym bardziej jego posiłki powinny być zbliżone pod względem wartości odżywczej do „złotego standardu”, tj. pokarmu kobiecego.
– Jakość zdrowotna gotowych produktów dla niemowląt i małych dzieci podlega rygorystycznym przepisom, rozporządzeniom oraz kontroli, począwszy od surowców aż do produktu finalnego – zapewnia dr Weker. Badania jakości zdrowotnej produktów dietetycznych przeznaczonych dla niemowląt i małych dzieci obejmują kontrolę czystości mikrobiologicznej, pozostałości metali szkodliwych dla zdrowia, w tym ołowiu i kadmu, pozostałości środków ochrony roślin, czyli pestycydów, poziomu azotanów i azotynów, a także substancji, których nie wolno stosować w tej produkcji – np. syntetycznych, konserwujących, hamujących, antybiotyków itp.
Dr Weker nie wątpi, że posiłki przygotowywane w domu, zgodnie z recepturą, charakteryzują się wysoką wartością odżywczą i organoleptyczną. Jednak ich jakość zdrowotna może być niepewna ze względu na surowiec. Dlatego IMiD w żywieniu najmłodszych dzieci poleca gotowe produkty, sporządzane z kontrolowanego surowca.
Gotowe – prawidłowe
– Gotowe produkty pomagają w prawidłowym żywieniu – zwraca uwagę dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska – co w świetle wiedzy, a raczej niewiedzy, na temat właściwego żywienia dzieci, jaką demonstrują matki, jest szczególnie ważne.
Niemowlęta i małe dzieci stanowią grupę, dla której sposób żywienia ma podstawowe znaczenie ze względu na ich intensywny wzrost i rozwój całego organizmu, w którym zaczynają kształtować się mechanizmy obronne, odtruwające. A więc jest to czas szczególnego narażenia na ryzyko zachorowania w wyniku spożywania skażonej żywności.
Surowce do produkcji odżywek pochodzą ze specjalnie kontrolowanych upraw i hodowli. Zakłady wytwórcze muszą mieć bezpieczny system produkcji oraz specjalny, zaostrzony system kontroli. Produkowane w ten sposób wyroby mają odpowiednią jakość zdrowotną i stałą wartość odżywczą.
Dziecko to nie mały dorosły. Wymaga ono oddzielnego przygotowania posiłków ze szczególną starannością i szczególnym doborem produktów. To pochłania wiele czasu, który z lepszym skutkiem można przeznaczyć na bezpośredni kontakt z dzieckiem. Pozostaje tylko jeszcze kwestia cen. Matki skarżą się na ogół, że są one za wysokie. Jednak to – zdaniem dr Wojciechowskiej – jest sprawą dyskusyjną. Jeśli zsumuje się wszystkie koszty (surowiec, gaz, prąd, praca matki) okaże się, że są porównywalne.
Rita Krzyżaniak