505 dni – tyle trwała najdłuższa udokumentowana walka anonimowego pacjenta zCOVID-19, o której poinformowali brytyjscy lekarze. – Pacjent zachorował na początku 2020 r., zmarł zaś w szpitalu pod koniec następnego roku – powiedział dr Luke Blagdon Snell z Guy’s and St. Thomas’ NHS Foundation Trust, który prowadził badania nad najbardziej przewlekłymi zakażeniami koronawirusem.
Badacz interesował się przede wszystkim chorymi na COVID-19 o obniżonej odporności. U dziesięciu choroba trwała 8 tygodni, u dwóch przeszło rok, zaś u wspomnianego rekordzisty ponad półtora roku (infekcja wcześniej uznawana za najdłuższą trwała 335 dni).
Wspomniany na wstępie pacjent wielokrotnie trafiał do szpitala, gdzie testy PCR potwierdzały zakażenie wirusem SARS-CoV-2. Terapie rutynowymi lekami przeciwwirusowymi nie przynosiły skutku, akolejne badania potwierdzały, że cały czas trwało to samo zakażenia i nie dochodziło do reinfekcji. Jak podał „The Times”, chory był obciążony chorobami współistniejącymi.
Badania takich przypadków jest bardzo ważne, ponieważ – jak wyjaśnił dr Snell – jeżeli jakaś osoba jest zainfekowana koronawirusem przez dłuższy czas, patogen, którego jest nosicielem, ma większy potencjał do stania się źródłem nowej mutacji wirusa, gdyż przez cały czas stara się on przechytrzyć układ immunologiczny.
– Bez większego ryzyka popełnienia błędu można powiedzieć – stwierdził dr Snell – że pacjent, który chorował tak długo, miałby znacznie większe szanse na pozytywne uporanie się z chorobą, gdyby jego układ immunologiczny nie był tak nadwerężony, o co należało zadbać, zanim doszło do infekcji.
Źródło: The Times