Z lek. med. Markiem Prusakowskim, zakaźnikiem, rozmawiA Roman Warszewski.
Nastąpił wyraźny nawrót pandemii koronawirusa. Czy jest to dla Pana zaskoczenie?
– Oczywiście, że nie. Wszystkie epidemie wirusowe charakteryzuje sezonowość. Nasilają się jesienią i wczesną wiosną. Było oczywiste, że pandemia wróci. Jedynym zaskoczeniem może być fakt, że nastąpiło to nieco szybciej, niż można było się spodziewać. Owo przyspieszenie wynika jednak najprawdopodobniej z tego, że wirus uległ pewnym modyfikacjom. Poza tym większa mobilność wielu osób w czasie lata sprzyja jego rozpowszechnianiu się. Tym bardziej że jest on bardziej zaraźliwy niż znane dotąd warianty.
Co podpowiada Panu doświadczenie zakaźnika: ten nawrót będzie równie groźny jkk poprzednie czy należy liczyć na to, że obecna mutacja koronawirusa będzie mniej zjadliwa?
– Wirus łagodnieje w aspekcie ciężkich przebiegów. Jest natomiast coraz bardziej zaraźliwy. Dlatego rozprzestrzenia się z łatwością. Ma to dobre strony, gdyż szybciej dojdzie do osiągnięcia pełnej odporności stadnej. W pewnym sensie omikron w jego obecnej wersji działa jak szczepionka.
Czy za jakiś czss znów może wystąpić tak niepokojące zjawisko nadumieralności?
– Tego nie wie nikt, aczkolwiek wirus złagodniał, co skłania do pewnego optymizmu i nadziei, że tak źle, jak było, już nie będzie. Problem pojawić się może jesienią – jeśli obecna fala zakażeń będzie dalej narastać – i gdy pacjenci z obciążeniami sprzyjającymi ciężkiemu przebiegowi infekcji (otyłość, cukrzyca, POChP, nowotwory, choroby układowe i leczeni immunosupresją) będą zgłaszali się zbyt późno do szpitali. Po drugie wtedy, jeśli dojdzie do blokady systemu ochrony zdrowia (czego niestety nie można wykluczyć), gdy wiele procedur będzie odkładanych, bo priorytetem będzie opieka nad pacjentami covidowymi. To z czasem też może doprowadzić do nadumieralności, choć przesuniętej wczasie. Taka możliwość bardzo mnie niepokoi.
Czy poprzednie fale pandemii Czegoś nas nauczyły? A jeśli tak, to czego? I kogo?
– Nas, lekarzy, tak, natomiast decydentów wszelkich szczebli, niestety nie. Zakaźnicy zebrali bardzo wiele obserwacji i doświadczeń. Pojawiło się też wiele publikacji, z którymi świadomi lekarze – mimo natłoku zajęć i permanentnego zmęczenia – szybko się zapoznawali. Lepiej niż kiedykolwiek wiemy, co, kiedy i jak robić, by pacjenci mieli największe szanse przeżycia. Bo o tym należy cały czas pamiętać – covid to nadal choroba śmiertelna.
Jak na kolejną falę przygotowana jest służba zdrowiA?
– Nie jest przygotowana, wystarczy się rozejrzeć. Myślę oczywiście o systemie, nie o lekarzach. Pacjenci, którzy trafiają z covidem do szpitala, mogą być pewni, że są w dobrych rękach. Jesteśmy w stanie im pomóc. Ale oczywiście najlepiej, gdy hospitalizacja nie jest konieczna.
Właśnie – w jaki sposób możemy samodzielnie bronić się przed infekcją?
– Po pierwsze, jeśli się da, trzeba unikać imprez masowych. Po drugie, należy powrócić do używania w miejscach publicznych maseczek i do możliwie częstego mycia rąk. Warto jest też wzmocnić odporność osobniczą np. jeżówką purpurową, czosnkiem czy czepotą puszystą, czyli vilcacorą. Warto również sięgnąć po taki surowiec jak kwercetyna. Jak pokazuje praktyka, choć dotąd mniej znana, kwercetyna daje dobrą ochronę.
JAk istotne są szczepienia?
– Bardzo. I mówię to nie tylko jako zakaźnik, ale przede wszystkim jako człowiek doświadczony i rozsądny. Wszyscy powinni byli się zaszczepić. W tej chwili do szpitali trafiają bowiem przede wszystkim ci, którzy się nie zaszczepili. Radzę wszystkim oznaczyć przeciwciała przeciw covid w klasie IgG. Jeśli poziom będzie za niski – trzeba się doszczepić. Natomiast przy wysokim poziomie przeciwciał można jeszcze poczekać. Ale nie za długo.
Jest sporo danych o ubocznych skutkach szczepień: o zakrzepicach, dolegliwościach neurologicznych. Czy te ryzyka są warte poniesieniA, by chronić się przed covidem?
– W moim byłym szpitalu nie widzieliśmy ciężkich powikłań poszczepiennych. Nie znam natomiast danych krajowych. Ale „donosy” medialne nadmiernie goniły za sensacją, siejąc lęk przed szczepieniami. Moim zdaniem liczba NOP-ów po szczepieniu na covid nie odbiega od ich średniej liczby pojawiającej się przy okazji innych szczepień. Wszystko zdaje się być w normie.
Mówi się nawet o kłopotach ze wzrokiem, słuchem…
– Nic o tym nie słyszałem. Może dlatego, że aż trzy razy się szczepiłem (śmiech).
MóWi się, że mamy już chorobę o nazwie COVID-22, a nie COVID-19. Czy taka zmiana nomenklatury jest uzasadniona, czy też jest to przerost formy nad treścią?
– Nomenklatura jest domeną naukowców, choć o ile się nie mylę, nie wszyscy z nich uważają, że taka zmiana nazwy jest uzasadniona. Praktyk ma jednak tego rodzaju problemy w nosie. Leczymy tak samo – tak samo dobrze, bez względu na numerek.
A jeśli ktoś nie chce się szczepić? Albo jeśli ktoś z takich czy innych powodów szczepić się nie może. Co wtedy ma zrobić?
– To oczywiste. Znów wystarczy posłużyć się rozsądkiem, rozumem. W takim wypadku trzeba postawić na wzmacnianie odporności i na unikanie dużych ludzkich zbiorowisk. Ja jednak – powtórzę to jeszcze raz – jestem za szczepieniami, choć podnoszenie odporności organizmu, przyznaję, też jest bardzo istotne.
Czyli poprawa odporności z myślą o przeciwstawieniu się covidovi ma sens?
– Jak najbardziej, już to powiedziałem. To wręcz konieczność, jeśli chcemy uniknąć załamania się naszego systemu ochrony zdrowia.
W jaki sposób możemy wpływać na odporność?
– Do tych substancji, które już wymieniłem, mogę dodać jeszcze witaminę D3, cynk, selen i naturalną, najlepiej sproszkowaną, witaminę C. Każda z nich wzmacnia ochronny mur, który w okresie zagrożenia chcemy wznieść wokół siebie. Warto pamiętać, że witamina D3 okazuje się bardzo przydatna także na etapie leczenia COVID-19, a nie tylko wtedy, kiedy ma podnieść odporność.
Co powinniśmy przyjmować i W jakim okresie?
– Substancje, które wymieniłem, należy stosować w zależności od potrzeb – w okresach zagrożenia. Jeśli natomiast sytuacji nadzwyczajnych nie ma – wczesną jesienią oraz na przedwiośniu.
Jak covid może ewoluować w przyszłOśCi? Czy stanie się nn czymś w rodzaju sezonowej grypy?
– Każdy wirus tak kończy – tego uczy nas wirusologia ewolucyjna, dziedzina nauki, która w ostatnim okresie rozwija się bardzo dynamicznie. Za jakiś czas z covidem będziemy żyć dokładnie tak samo, jak dziś żyjemy z grypą.
To daleka perspektywa?
– Szczerze mówiąc – nie sądzę. Wydaje mi się, że jesteśmy już na ostatniej prostej, by taki stan mógł nastąpić.
Na koniec – jak Panu się wydaje: covid jest qirusem naturalnym, czy ktoś przy nim manipulował W laboratorium? Czy W tej sprawie kiedykolWiek dojdziemy do prawdy?
– Nie mam bladego pojęcia i nie sądzę, byśmy w tej sprawie kiedykolwiek zyskali całkowitą pewność. A w pewnych warunkach może to być bardzo istotne, ponieważ geneza wirusa może mieć wpływ na to, w jaki sposób będzie się on w przyszłości zmieniał.
Dziękuję Panu za rozmowę!