Prawie każdy z nas ma w gronie rodziny lub znajomych kogoś, kto przebył zawał serca i wrócił do normalnego życia. Ale znamy też przypadki zawału z tragicznym, śmiertelnym finałem. Dlaczego jednym udało się szczęśliwie wyjść z opresji, podczas gdy innym nie było to dane? Jakie czynniki i okoliczności sprzyjają wyleczeniu, a jakie działają na niekorzyść pacjenta z zawałem mięśnia sercowego? Co może uczynić on, jego bliscy, czy nawet osoby postronne, by taki incydent nie oznaczał najgorszego?
Takie nurtujące nas często pytania i niepokoje stały się motywem przewodnim rozmowy ze specjalistą kardiologiem, prof. dr. hab. med. Andrzejem Rynkiewiczem.
– Panie profesorze, chociaż w profilaktyce chorób układu sercowo-naczyniowego mamy już sporo osiągnięć, to zawał serca wciąż jest groźny. Czy musi się kojarzyć z sytuacją ostateczną, bez wyjścia?
– Jeżeli pacjent wcześnie trafi do szpitala i znajdzie się pod opieką specjalistów, to zyskuje ogromną szansę ocalenia życia. Statystyki szpitalnej śmiertelności notują zgony z powodu zawałów na poziomie poniżej 5 procent. Odsetek ten wynosi zwykle 1–3 proc., z czego wynika, że choroba w ostrym okresie stała się znacznie mniej groźna.
– Zbiera jednak śmiertelne żniwo. Dla jakiej grupy osób stanowi największe zagrożenie?
– Największe ryzyko ciąży nad pacjentami z kolejnym epizodem wieńcowym, ponieważ ich mięsień sercowy jest już uszkodzony.
– Tymczasem powszechnie uważa się pierwszy zawał za potencjalnie śmiertelny, za najbardziej niebezpieczny?
– Nagły zgon rzeczywiście częstobywa jedynym objawem zawału. W około 30 proc. przypadków śmiertelne zejście następuje w pierwszym miesiącu od wystąpienia zawału, którego pacjent nie był świadomy. Nie zorientował się po prostu w porę lub też zbagatelizował dolegliwości, których powodem było ostre niedokrwienie mięśnia sercowego i zaburzenia rytmu serca. Zdarza się, ktoś nagle się przewraca, np. na ulicy, a ostre zaburzenia rytmu i niedokrwienie już doprowadziły do migotania komór. Taki stan nie jest nieodwracalny, szybka pomoc medyczna, przede wszystkim defibrylacja, może go cofnąć i zapobiec śmierci.
Niekiedy zaburzenia rytmu mogą być mniej intensywne. Częstoskurcz komorowy upośledza np. krążenie mózgowe i powoduje zaburzenia oddychania.
Trzeba pamiętać o tym, że zawał to konsekwencja zamknięcia naczynia wieńcowego i postępującej martwicy mięśnia sercowego, które w dużym obszarze staje się niedokrwione. Ten proces nie następuje natychmiast, toczy się przez kilka godzin. Ostre niedokrwienie mięśnia sercowego nie musi się wiązać z martwicą, ale zawsze jest bardzo niebezpieczne, gdyż może grozić zaburzeniami rytmu prowadzącymi do migotania komór. Stąd nagły charakter ostrych incydentów wieńcowych, które jednak, w odróżnieniu od zawałów, w miarę rzadko prowadzą do śmierci. W zawałach następuje ona częściej, zanim nadejdzie fachowa pomoc.
– Co możemy zrobić w oczekiwaniu na przyjazd lekarza?
– Sztuczne oddychanie, masaż serca. Akcję reanimacyjną trzeba rozpocząć od próby mechanicznej defibrylacji – uderzeniem w klatkę piersiową. Taki wstrząs może czasem uratować życie, przerwać częstoskurcz komorowy. Skuteczny będzie tylko wtedy, gdy uderzenie wykona się właściwie, więc bez odpowiedniego przeszkolenia lepiej się za to nie zabierać.
– O tym, czy uda się ją odwrócić czy nie, decyduje głównie czas.
– O pierwszej godzinie toczącego się zawału my, lekarze, mówimy jako o godzinie „złotej”. Oczywiście trudno ją tak precyzyjnie określić, bo zamykanie się naczynia trwać może już od kilku godzin, podczas gdy pacjent dopiero od godziny odczuwa intensywne dolegliwości.
„Złota godzina” stawia lekarza i pacjenta w dogodnej sytuacji. Pierwszemu zapewnia sukces terapeutyczny, zapobieżenie zawałowi poprzez udrożnienie naczynia, przy minimalnym ryzyku leczenia. Drugiemu gwarantuje zachowanie pełnego funkcjonowania.
O ile pierwsza godzina zawału ma takie duże znaczenie, to następne liczą się już mniej. Czynnik czasu jest bardziej istotny w terapii trombolitycznej, gdy podaje się leki rozpuszczające skrzeplinę. Niższy jest stopień ponownego ukrwienia serca i udrożnienia naczynia, zatem czas odgrywa tu ważniejszą rolę niż w udrażnianiu mechanicznym, którego skuteczność, wyrażona śmiertelnością lub wystąpieniem kolejnego incydentu w ciągu roku, jest taka sama w trzeciej, piątej i siódmej godzinie.
– W dużym uproszczeniu: podstawowym warunkiem zwiększającym nasze szanse na przeżycie zwału jest szybkie dostanie się w ręce specjalistów. Kiedy bezwzględnie należy się do nich zwrócić?
– Dolegliwością typową, której pod żadnym pozorem nie wolno bagatelizować, jest ból za mostkiem, nasilający się przy każdym ruchu, promieniujący do szyi. Pacjenci różnie go opisują, określając jako przeszywający, piekący, kłujący, ściskający. To charakterystyczny ból wieńcowy, który najczęściej nie pozostawia wątpliwości, co do swego charakteru.
Znacznie trudniej przeżyć zawał tym osobom, które nie mają takich typowych, nasilonych objawów albo w ogóle niczego niepokojącego nie odczuwają. Jedna trzecia zawałów przebiega właśnie w sposób niecharakterystyczny, bez bólu lub z dolegliwościami nietypowymi, które pacjenci kojarzą z niedomaganiami żołądkowymi, neurologicznymi, z przypadłościami korzonkowymi, z przeziębieniem, z nadwerężeniem mięśni wskutek wzmożonego wysiłku fizycznego. U takich pacjentów często stwierdza się przebyty zawał dość przypadkowo, np. w trakcie badań kontrolnych. Dopiero bardzo szczegółowy wywiad pozwala wówczas stwierdzić, że domniemane przeziębienie, neuralgia czy niestrawność, które ustąpiły po odpoczynku, podaniu środków przeciwbólowych, przepłukaniu gardła, miały związek z sercem. Dlatego też, nie wpadając oczywiście w histerię i przesadę, warto w razie takiego pogorszenia samopoczucia poszukać kontaktu z lekarzem, choćby rodzinnym, szczegółowo opisując zarówno dolegliwości, jak i okoliczności, w jakich wystąpiły. Bo mogą one być sygnałem choroby wieńcowej i zawału przebiegającego nietypowo.
– Paradoksalnie – w sytuacji najgorszej są osoby zdrowe, które nie leczą się kardiologicznie, nie cierpią na inne przewlekłe schorzenia i nie spodziewając się sercowych dolegliwości, ignorują pogarszające się samopoczucie, rozmaicie tłumacząc sobie wystąpienie nagłych dolegliwości.
– Pacjenci z potwierdzoną chorobą naczyń wieńcowych, miażdżycą i chorobą niedokrwienną serca, a zwłaszcza te osoby, które przebyły już zawał i mają za sobą ostry epizod wieńcowy są szczególnie wyczulone na rozpoznawanie symptomów choroby, na wszelkie groźne sygnały. Wiedzą, jak reagować, czego nie lekceważyć. Druga grupa pacjentów świadomych tego, że może u nich wystąpić ostry incydent wieńcowy, to osoby, u których jeszcze nie stwierdzono choroby wieńcowej, lecz ryzyko jej wystąpienia jest duże w związku z przewlekłymi schorzeniami – nadciśnieniem tętniczym, cukrzycą typu drugiego, hipercholesterolemią, genetycznymi obciążeniami tą chorobą. Ci ludzie, jeśli oczywiście pozostają pod opieką lekarza, wiedzą, że na przestrzeni kilku czy kilkunastu najbliższych lat może u nich wystąpić ostry epizod wieńcowy lub rozwinąć się choroba wieńcowa. Posiadają niezbędną wiedzę na temat interpretacji objawów, mają większą świadomość zagrożeń.
W największym niebezpieczeństwie istotnie pozostają ludzie, którym nic nie dolega, którzy prowadzą aktywny tryb życia i uznają siebie za zdrowych. Kiedy im przytrafia się ostry incydent wieńcowy, w dodatku o nietypowym przebiegu, to najczęściej go ignorują lub fałszywie interpretują.
– A jak może się on objawiać?
– Bardzo różnie. Typowym objawem nietypowego przebiegu zawału serca, sygnałem jego początku może być senność, nagłe ziewanie (to efekt niedostatecznego krążenia mózgowego na tle zaburzeń towarzyszących zawałowi), nudności, wymioty i dolegliwości gastryczne, których przyczyny pacjent nie umie wskazać, nagłe zasłabnięcie po wysiłku czy stresie lub bez obiektywnego powodu, a także objawy neurologiczne ze strony centralnego układu nerwowego: zawroty głowy z nudnościami, a czasem też z wymiotami wywołane zaburzeniami w krążeniu mózgowym z powodu pogorszenia akcji serca i zaburzeń jego rytmu, którym nie towarzyszy ból.
Nietypowe dolegliwości wieńcowe dają też poczucie dyskomfortu w klatce piersiowej, przejawiając się pobolewaniem w dole mostka i koniuszka serca, dławieniem w gardle, dusznością, drętwieniem ręki, pobolewaniem prawego lub lewego barku. Początek ostrego incydentu wieńcowego może też sygnalizować ból gardła, krtani lub żuchwy. Pacjent naturalnie przypisuje te dolegliwości różnym czynnikom: dyskopatii kręgu szyjnego bądź piersiowego, przesileniu, nadwerężeniu po zwiększonym wysiłku fizycznym (np. wiosenną czy letnią pracą na działce). Tego typu objawy trzeba skonsultować z lekarzem, dokładnie je opisując.
– Osoby, które są zagrożone zawałem i o tym wiedzą, mają przy sobie nitroglicerynę, której użyją w razie pogorszenia samopoczucia. A co podać tzw. ludziom zdrowym, u których podejrzewamy zawał?
– Najlepszym i najprostszym specyfikiem, który może nawet uratować życie, jest zwykła aspiryna. 150–300 mg leku podanego pod język blokuje dalszy przebieg zawału, rozpuszczając skrzeplinę lub hamując jej tworzenie. Wiele osób przyjmuje aspirynę latami, profilaktycznie, co jest przesadą i nierzadko prowadzi do uszkodzenia błony śluzowej żołądka. Aspiryna, owszem, bywa zbawienna, lecz nadużywanie jej jest szkodliwe i o tym nie należy zapominać.
Kiedy przyczyna dolegliwości nie jest oczywista, lepiej sięgnąć po aspirynę niż po nitroglicerynę, która czasem może nasilać objawy. Ważne jest to zwłaszcza latem. W naszej strefie klimatycznej o tej porze roku notuje się o jedną trzecią mniej zawałów niż zimą, bo ciepło rozszerza naczynia i zmniejsza tendencję do tworzenia skrzeplin w naczyniach wieńcowych. Latem natomiast częściej dochodzi do omdleń i zasłabnięć, którym najczęściej ulegają osoby ze schorzeniami kardiologicznymi, zażywające leki moczopędne i obniżające ciśnienie tętnicze. U takich osób nitrogliceryna tylko pogorszy sytuację. Zwykłe omdlenie następuje w wyniku nagłego rozszerzenia naczyń i spadku ciśnienia. Nitrogliceryna jeszcze bardziej je rozszerzy i obniży ciśnienie. Pomoże jedynie w przypadku typowych bólów za mostkiem, przy czym jeśli kolejne trzy tabletki zażyte w kilkuminutowych odstępach nie przyniosą ulgi, to znaczy, że sytuacja jest bardzo poważna, ból wieńcowy został wywołany całkowitym zamknięciem naczynia, a nie jego zwężeniem czy obkurczeniem.
Podejrzewając zawał, pilnujmy, by chory nie wykonywał żadnych ruchów, bo może to pogorszyć jego stan. Każde dodatkowe obciążenie serca, które utraciło część swej funkcji może spowodować nagły zgon.
– Czy wskazane jest podanie odrobiny alkoholu – jak to się mówi – na podniesienie ciśnienia?
– Może on zadziałać niekorzystnie, tak jak nitrogliceryna – jeszcze je niebezpiecznie obniżając. Systematyczne spożywanie niewielkich ilości alkoholu, koniaku bądź czerwonego wina, zaleca się natomiast w przewlekłym leczeniu choroby wieńcowej. Nie przeceniajmy jednak znaczenia takiej terapii i nie przekonujmy do niej kogoś, kto po prostu alkoholu nie lubi.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Jęsiak
* * *
- Jeżeli Twój brat, ojciec lub dziadek miał zawał serca przed 55. rokiem życia lub Twoja siostra, matka czy babcia przeszły zawał przed 65. rokiem życia, to znaczy, że ryzyko wystąpienia zawału serca jest u Ciebie duże.
- Jeżeli przebyłeś zawał, to duże jest prawdopodobieństwo jego ponownego wystąpienia.
- Zawał serca może wystąpić w każdym wieku, ale ryzyko choroby wieńcowej i zawału wzrasta z wiekiem.
- Ryzyko choroby wieńcowej i zawału serca jest większe u mężczyzn niż u kobiet. Ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego u kobiet wzrasta po menopauzie, lecz nigdy nie osiąga poziomu ryzyka u mężczyzn.
- Trzy z najważniejszych czynników ryzyka choroby wieńcowej – wysoki poziom cholesterolu we krwi, nadciśnienie tętnicze i cukrzyca nie dają objawów klinicznych we wczesnych stadiach. Regularne wizyty u lekarza pomogą wykryć i kontrolować te czynniki ryzyka.
- Można genetycznie odziedziczyć predyspozycje do wysokiego poziomu cholesterolu, trójglicerydów we krwi, nadciśnienia tętniczego lub cukrzycy. Codzienny styl życia można jednak kształtować tak, aby był korzystny dla zdrowia. Zdrowiu nie sprzyja nadwaga, nikotyna, brak ruchu, tłusta i wysokokaloryczna dieta. Korzystna jest zmiana w codziennym jadłospisie i zastąpienie pokarmów zawierających nasycone kwasy tłuszczowe produktami bogatymi w kwasy jedno- i wielonienasycone, zawarte głównie w olejach roślinnych. Sprzyja to obniżeniu poziomu cholesterolu we krwi. Pożądane skutki zdrowotne odnosi też zwiększone spożycie ryb i owoców morza, które są bogate w kwasy omega-3 nienasycone, czyli tzw. dieta śródziemnomorska.