Wizualizacja to bieg myśli, które możesz zobaczyć, usłyszeć, poczuć, powąchać lub posmakować. To okno do wewnętrznego świata, kruszec marzeń sennych, wspomnień, planów i możliwości. To język sztuki, uczuć i co najważniejsze, głębokiej jaźni – mówi dr Martin Rossman, profesor Wydziału Medycyny Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco.

 

Na fobie, jąkanie i mdłości

Tomografia pozytronowa – nowoczesna technologia obrazowania – dowodzi, iż nie istnieją różnice między tym co robimy, a tym co jedynie sobie wyobrażamy, że wykonujemy. W mózgu następuje identyczna reakcja, pobudzane są te same receptory.

Myśląc o cytrynie, czujemy kwaśny smak w ustach, oglądając drastyczne sceny filmu, reagujemy lękiem, a na miłosne pobudzeniem seksualnym. Dlaczego? Po prostu pozwalamy obrazom zawładnąć naszą wyobraźnią, przenosimy się w świat bohaterów, wczuwamy się w ich położenie, odbieramy rzeczywistość ich uczuciami. Na własne życzenie poddajemy się więc swoistej wizualizacji, czyli stosujemy technikę, polegającą na koncentrowaniu się na obrazie. Wprowadzeni wcześniej w stan głębokiego odprężenia – relaksacji – w kinie jest to możliwe dzięki zgaszonym światłom, głębokim fotelom, muzyce i innym dźwiękom towarzyszącym obrazom filmowym – przenosimy się w inny świat.

Wizualizacja stosowana w celach terapeutycznych polega na poddawaniu się obrazom, które pacjent zbudować musi we własnej wyobraźni. Dzięki wyimaginowanemu przeniesieniu się na piaszczystą plażę, zanurzeniu w karmazynowym morzu, wsłuchiwaniu się w szum stworzonego w wyobraźni wodospadu można np. walczyć ze stresem, pożegnać się z lekami, fobiami, jąkaniem, migreną, spoconymi dłońmi, hiperwentylacją, mdłościami, a nawet problemami seksualnymi.

 

Zamiast znieczulenia

W przypadku chorób przewlekłych (nawet zagrażających życiu) wystarczy, by pacjent swoją uwagę skoncentrował na wyobrażeniach związanych z chorym narządem, układem lub częścią ciała. Chore płuca mogą być polami zbóż, falowane wiatrem, a nowotwór małymi komórkami przytłoczonymi przez walczące z nimi potężne krwinki białe.

Konkretne obrazy wzmagają też aktywność systemu immunologicznego. Badania potwierdziły także, że stosowanie obrazowania potrzebnego do zmniejszenia bólu pobudza uwalnianie endorfin, czyli substancji działających przeciwbólowo, a produkowanych przez organizm. Podatni na wizualizację pacjenci często wybierają więc tę technikę zamiast znieczulenia przed operacją lub przed wizytą u stomatologa.

 

Co z nałogami?

David Spiegiel, dr medycyny i profesor psychiatrii Uniwersytetu Stanforda twierdzi, że obrazowanie nie przynosi większych efektów w przypadku rzucania nałogów. – Ta technika zaprzęga wyobraźnię – mówi. – Jeżeli pacjent nie potrafi wyobrazić sobie siebie bez papierosa, kieliszka alkoholu lub kolejnej porcji frytek, to wizualizacja niestety mu nie pomoże.

Dowiedziono natomiast, że skuteczna może być w przypadku leczenia nerwowych nawyków u dzieci, np. moczenia nocnego, ssania palca czy tików. Dzieci mają bowiem bogaty świat wewnętrzny, w którym najwięcej do powiedzenia ma właśnie wyobraźnia. Posługują się nią chętnie i co najważniejsze wierzą w jej siłę sprawczą.

 

Jak stosować

Ponieważ wszelka wizualizacja rozpoczyna się od głębokiej relaksacji najpierw opanować trzeba kilka ćwiczeń z zakresu tzw. treningu autogennego, polegającego na umiejętnym rozluźnieniu mięśni. Jeśli będziemy już potrafili sprawić, by nasze ciało stało się ciężkie jak głaz lub lekkie jak piórko, można zacząć powoli tworzyć konkretne obrazy w celach terapeutycznych.

Na początku może być to plaża, którą spacerujemy boso w lipcowe popołudnie. Obserwujemy zmieniające się kolory słońca, czujemy rześkie powietrze otulające nasze ciało, piasek łaskoczący pod stopami i wdzierający się między palce. Spróbujmy liczyć jego ziarenka, by po chwili poczuć falę obmywającą nogi aż do kolan. Przyjemny chłód odpływającej wody, niebo nabierające pastelowych odcieni, głęboki oddech, unoszone wysoko ręce...

Zdaniem dr. Williama Frezera, psychoterapeuty, autora książki Pełna wizualizacja. Korzystanie z pięciu zmysłów przywoływanie obrazów plaży pomaga uwolnić się od wielu lęków.

 

Siła placebo

Na XIX-wiecznych uczelniach w adeptów medycyny wpajano teorię „stosuj szybko nowe leki, póki mają moc uzdrawiania”. Niejednokrotnie okazuje się bowiem, że jakikolwiek środek, nie posiadający właściwości leczniczych, daje korzyści na zasadzie placebo, czyli leczy jak prawdziwy (1/3 chorych, którym podaje się placebo twierdzi, że po jego zażyciu czuje się lepiej). Największą bronią w walce z chorobą jest bowiem wiara pacjenta, iż jest w stanie ją pokonać. Lekarze, którzy traktują organizm ludzki nie jak ciało, ale jako jedność ciała i umysłu skutecznie potrafią posłużyć się tym orężem. Wręczając pacjentowi receptę wraz ze słowami „proszę to brać – pomoże”, pozwalają mu wierzyć w skuteczność medykamentu zanim ten zacznie jeszcze działać. Chory oczyma wyobraźni widzi siebie zdrowego, pozbawionego bólu i cierpienia.

 

Negatywne nastawienie

Niestety lekarz stosować może również wizualizację negatywną. Dzieje się tak, gdy opisuje chorobę jako bombę z opóźnionym zapłonem, która w każdym momencie może wybuchnąć. Ile razy pacjent po zawale słyszy „przy takim trybie życia zostało panu kilka miesięcy”. Groźba jedynie w niektórych przypadkach poskutkuje zmianą, w innych będzie wyrokiem, który odbiera sens dalszej walki.

Dr David Philips, profesor socjologii Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego przeprowadził interesujący eksperyment potwierdzający siłę negatywnej wizualizacji. Otóż analizując daty urodzin i zgonów 28 tys. Amerykanów chińskiego pochodzenia, doszedł do wniosku, że pacjenci z wybranych roczników umierają masowo na ogół kilka lat wcześniej niż cierpiący na to samo schorzenie rodowici Amerykanie. Okazało się, że w kulturze chińskiej każdy rok związany jest z pechem dla pewnych narządów. Ci, którzy urodzili się pod feralną datą tak bardzo wierzyli w pisany im los, iż nie próbowali mu się przeciwstawić.

 

Wiara czyni cuda

Zagorzali zwolennicy obrazowania twierdzą, że jest to najstarsza i najczęściej stosowana forma leczenia. Wizualizacją nazywają bowiem każdą modlitwę do Boga, któremu powierzamy swoje prośby. Wiele doświadczeń, mających zbadać siłę jaką daje wiara, potwierdza, iż często zostają one wysłuchane.

Dr Larry Dossey, współprzewodniczący Komitetu Medycyny Psychosomatycznej Biura Medycyny Alternatywnej Narodowych Instytutów Zdrowia w Waszyngtonie, od wielu lat badający wpływ modlitw na zdrowie pacjentów, twierdzi na podstawie szeregu analiz, że wiara nie tylko dodaje siły, ale także skrzydeł. Potrzebna jest każdemu.

 

Małgorzata Szymańska

 

***

 

Ćwiczenia do treningu autogennego

1. Usiądź wygodnie w fotelu z rękoma opartymi na kolanach.

2. Skup wzrok na styku ściany z sufitem.

3. Zacznij liczyć od 1 do 100.

4. Licząc od 1–10 oddychaj powoli, głęboko, skup się na swoich powiekach i powiedz: „moje powieki stają się coraz cięższe, w miarę jak stają się cięższe ja jestem bardziej rozluźniony. Są tak ciężkie, że zanim doliczę do 10 będę musiał je zamknąć”.

5. Licząc dalej powtarzaj sobie: „powieki są tak ciężkie, iż nie otworzyłbym ich nawet gdybym chciał”.

6. Od 20–30 skup się na palcach u nóg. Poczuj jak stają się coraz cięższe i rozluźnione. Mów: „moje palce stają się tak ciężkie, że nie poruszyłbym nimi nawet gdybym chciał”.

7. Powróć do powiek, poczuj jakie są ciężkie i rozluźnione.

8. Wróć do palców nóg. Skup się na tym, jakie są ciężkie i rozluźnione.

9. Od 31 do 40 prześledź drogę płynącego rozluźnienia od palców po całe nogi.

10. Od 41 do 50 – skup się na fali rozluźnienia wędrującej od palców po całe ręce.

11. Od 51 do 60 – skoncentruj się na ramionach.

12. Od 61 do 70 – Pomyśl o miednicy.

13. Od 71 do 80 – Ciężka zaczyna się robić klatka piersiowa.

14. Od 81 do 90 – teraz barki i szyja.

15. Od 91 do 100 rozluźnij całą twarz.

16. Jesteś rozluźniony, pobądź w tym stanie.

17. Policz do trzech, mówiąc: „jak doliczę do trzech, otworzę oczy i będę zrelaksowany, odświeżony jak po dobrze przespanej nocy”.

Ćwiczenia treningu autogennego dobrze jest stosować przez pierwsze dwa tygodnie, trzy razy dziennie po 10 minut. Potem możemy przystąpić do tworzenia obrazów.