Nazwa wirusa pochodzi od afrykańskiej rzeki Eboli (Zair). To właśnie w jej pobliżu znajduje się miejscowość Yambuku, w której wybuchła epidemia gorączki krwotocznej w 1976 roku.
Epicentrum było w szpitalu prowadzonym przez belgijskie zakonnice. Wskutek korzystania z tych samych strzykawek, bardzo szybko zostało zainfekowanych 55 okolicznych wiosek, przeżyła tylko jedna osoba na dziesięć. W tym samym czasie wirus pojawił się także w Sudanie. Potem dosyć niespodziewanie wycofał się i powrócił dopiero w 1995 roku w Zairze. W ciągu trzech miesięcy zmarły 244 osoby (osiem na dziesięć).
Wyselekcjonowano cztery biotypy wirusa, którym nadano nazwy związane z ich miejscem występowania: Ebola-Zaire, Ebola-Sudan, Ebola-Ivory Coast i Ebola-Reston. Ten ostatni był chorobotwórczy dla małp. Został przeniesiony do USA.
Zakażenie
Do zarażenia wirusem dochodzi drogą kropelkową oraz drogą kontaktu pośredniego i bezpośredniego. Najczęściej wirus wnika do organizmów pracowników służby zdrowia (kontakt z płynami ustrojowymi). Rezerwuarem (czyli pierwszym ogniwem łańcucha epidemiologicznego) są osoby zarażone, gryzonie i niektóre gatunki małp.
Objawy
- Pierwsze symptomy to ból głowy i gardła, czerwone wykwity, białe pęcherze na skórze i zakrzepy w naczyniach krwionośnych.
- Po tygodniu pojawia się krwawienie z jamy ustnej oraz opuchlizna jąder i warg sromowych pacjentów. Zniszczeniu ulegają wątroba i nerki.
- Na koniec pojawiają się krwawienia z oczu i dochodzi do krwotoku wewnętrznego w klatce piersiowej.
Śmiertelność choroby wynosi 90 procent.
W tym roku do mediów trafiła wiadomość, że naukowcy są bliscy opracowania szczepionki przeciwko Eboli. Na razie powodzeniem zakończyły się testy przeprowadzone na małpach.