Można się z nią urodzić: dotyczy to 1 procenta noworodków. Można też ją nabyć – najczęściej wskutek powikłań po niektórych chorobach. Wada serca, wrodzona lub nabyta, bywa śmiertelnie groźna lub lekka, niemal niedostrzegalna. Współczesna medycyna potrafi odkrywać wady serca u dzieci jeszcze nienarodzonych i skutecznie je leczyć jeszcze zanim dziecko przyjdzie na świat. Zna metody pozwalające na korygowanie poważnych wad bez użycia skalpela.
Są ludzie, dla których w porę przeprowadzony zabieg, oznacza radykalne rozwiązanie problemu. Wada serca staje się sprawą niebyłą. Są i tacy, którzy z wadą, choćby w zredukowanej postaci, muszą po prostu żyć, systematycznie poddając się kontrolnym badaniom.
O wrodzonych i nabytych wadach serca, o ich przyczynach i metodach leczenia rozmawiamy z dr. med. Andrzejem Koprowskim, kierownikiem Zespołu Diagnostycznych Pracowni Kardiologicznych I Kliniki Chorób Serca Akademii Medycznej w Gdańsku.
– Skoro mamy mówić o wadach serca, to zacznijmy może od definicji...
– Za wadę nie uznajemy wszystkich nieprawidłowości anatomicznych występujących w sercu ani też każdej nieprawidłowości w jego funkcjonowaniu. Ograniczamy to pojęcie zwykle do nieprawidłowości przepływu spowodowanych wadliwymi połączeniami pomiędzy sercem a dużymi naczyniami lub między jamami serca. Dodajmy, że o ile u nas operuje się terminem „wada”, to na przykład piśmiennictwo anglosaskie w ogóle go nie używa. Traktuje po prostu o chorobach serca – wrodzonych, zastawkowych, itp. Zaburzenia uznawane za wady stanowią grupę bardzo niejednorodną. Czasem ujawniają się po latach, niekiedy bywają wykrywane przypadkowo, ponieważ nie dają żadnych objawów. Są jednak i takie, bardzo złożone, które wręcz uniemożliwiają funkcjonowanie albo nie dają szans przeżycia, zwłaszcza jeżeli nie są w odpowiednim czasie właściwie leczone.
– Dzięki postępom w diagnostyce prenatalnej wrodzone wady serca można obecnie wykrywać jeszcze przed narodzeniem dziecka.
– Można nie tylko postawić diagnozę, lecz także podjąć wczesną interwencję, jeszcze na płodzie, co pozwala na donoszenie ciąży i urodzenie zdrowego dziecka.
Wady wrodzone wciąż stanowią poważny problem. Według statystyk w Polsce dotyczą 11 na 1000 narodzeń. Nie wszystkie jednak są na tyle groźne, że zagrażają życiu. Niektóre, wcześniej niezdiagnozowane, dopiero po latach manifestują się jakimiś zmianami, podczas gdy inne ujawniają się zaraz po urodzeniu sinicą czy dusznością. Czasami zdarza się, że wada wrodzona ulega wyleczeniu bez interwencji, jak na przykład niektóre ubytki przegrody międzykomorowej, które mogą zamykać się samoistnie.
– Jak dochodzi do powstania wad wrodzonych i jakie należą do najczęstszych?
– Przyczyn może być kilka: infekcja wirusowa w czasie ciąży, skutek niektórych leków teratogennych, czyli uszkadzających płód, przyjmowanych przez matkę, predyspozycje genetyczne, przy czym w tym przypadku nie mamy zwykle do czynienia z dziedziczeniem prostym, a z pewną predyspozycją. Wiadomo także, że późne macierzyństwo zwiększa ryzyko wystąpienia np. zespołu Downa, obciążonego pewną tendencją do występowania wad wrodzonych. Nie znaczy to jednak, że każde dziecko starszej matki musi mieć zespół Downa, a każde dziecko z zespołem Downa – wadę wrodzoną serca.
Wśród wad wrodzonych najczęściej występują ubytki przegród serca – międzykomorowej i międzyprzedsionkowej, przetrwały przewód tętniczy (przewód Botalla), zwężenie zastawki płucnej, koarktacja, czyli zwężenie aorty, patologie zastawki aortalnej, tetralogia Fallota, przełożenie pni tętniczych.
– Czy ratunkiem w takich przypadkach bywa wyłącznie interwencja chirurgiczna?
– Wrodzona wada serca nie zawsze oznacza konieczność operacji, gdyż coraz większy udział w leczeniu takich wad mają zabiegi nieoperacyjne, terapia półinwazyjna, przezskórna. Taką metodą, przy pomocy cewników z balonikiem, rozszerza się na przykład zwężenia zastawki płucnej. Dysponujemy też bogatym arsenałem innych urządzeń, jak specjalne, wprowadzane przezskórnie zapinki, implanty czy sprężynki wewnątrznaczyniowe zamykające ubytki w sercu, likwidujące przecieki lub nieprawidłowości połączeń, choćby w przypadku przetrwałego przewodu tętniczego Botalla.
– Wady wrodzone wcześnie skorygowane pozwalają pacjentowi żyć w komforcie, czy też mimo wszystko skazują go na zachowywanie szczególnej ostrożności i stałą kontrolę kardiologiczną?
– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. W naszej klinice mamy pacjentów dorosłych z wadami serca wykrytymi dopiero w wieku dojrzałym. Duża grupa osób to z kolei ludzie po przebytych kiedyś operacjach wad wrodzonych, z tak zwanymi resztkowymi objawami nieprawidłowości. Niektóre nieprawidłowości i wady złożone mają to do siebie, że nie dadzą się skutecznie naprawić i wyleczyć do końca, wykluczają całkowitą korekcję, pozwalając jedynie na zabiegi paliatywne dające częściową poprawę i opóźniające przebieg skutków. Są wady wrodzone wzmagające z kolei skłonność do arytmii. Ci wszyscy pacjenci wymagają stałej opieki, podobnie jak chorzy z zamkniętymi kiedyś ubytkami w sercu czy sztucznymi zastawkami. Skuteczność zamknięcia ubytków należy sprawdzać. Osoby ze sztucznymi zastawkami są bardziej podatne na zapalenia wsierdzia, więc obejmujemy je działaniami profilaktycznymi. Niemało jest też pacjentów, u których z różnych powodów w porę nie przeprowadzono operacji, a teraz na korygowanie wady jest już za późno, bo np. utrwalone nadciśnienie płucne wyklucza chirurgiczną interwencję. Istnieje też grupa chorych, u których przed laty zabieg wykluczono z racji złożoności wady, a teraz mamy szansę, aby im pomóc.
– Nabyte wady serca są na ogół konsekwencją powikłań w przebiegu chorób infekcyjnych.
– Przez długie lata szczególnie niebezpieczna dla serca była choroba reumatyczna pojawiająca się najczęściej u dzieci 5–15 letnich jako następstwo niewłaściwie leczonej anginy ropnej wywołanej przez paciorkowce (zwykle 2–4 tygodnie po zachorowaniu na anginę ropną). W wyniku pojawiającej się nieprawidłowej reakcji immunologicznej w przebiegu choroby reumatycznej może dojść do uszkodzenia zastawek z pojawieniem się wady polegającej na zwężeniu zastawki bądź jej niedomykalności. Wada rozpoznawana jest najczęściej po wielu latach od ostrego rzutu choroby reumatycznej. Na szczęście dziś ilość zachorowań na ostrą chorobę reumatyczną jest znacznie mniejsza.
Do powstania wady serca może natomiast dojść i często dochodzi za sprawą czynników bakteryjnych, które bezpośrednio uszkadzają zastawkę. Chodzi o tzw. infekcyjne zapalenia wsierdzia. Zaatakowane przez bakterie zastawki zostają uszkodzone, przestają się domykać. Zapalenia wsierdzia nierzadko przebiegają podstępnie i skrycie jako nie wyleczona grypa, w której kolejne ordynowane antybiotyki przynoszą jedynie przejściową poprawę. Właściwe rozpoznanie jest tu wyjątkowo ważne – przedłużające się stany gorączkowe i zakażenie zastawek skutkuje ich uszkodzeniem i zmianami w samym sercu. Na infekcyjne zapalenie wsierdzia szczególnie podatne są osoby, które mają uszkodzone zastawki po przebytej chorobie reumatycznej, a także z wrodzonymi wadami serca, zwłaszcza siniczymi (np. tetralogia Fallota). Zapaleniom sprzyjają też czynniki ogólnoustrojowe powodujące spadek odporności.