KOMARY.
Na pytanie, czy grozi nam letnia inwazja komarów, można odpowiedzieć: zobaczymy. Dobrze jednak wiedzieć, że nie komary nas gryzą, a komarzyce. To płeć żeńska jest krwiopijcza; jeśli samica nie nażłopie się ludzkiej krwi, nie będzie miała budulca dla jaj, z których wykluje się potomstwo. Stąd właśnie u niej skośnie ścięta „strzykawka”, którą wkłuwa jad w nasze naczynia krwionośne, by znieczulić na czas nasycenia się krwią. Ale uwaga: krwią nie zmąconą alkoholem lub nikotyną – choć mimo wszystko nie zalecam tutaj nikomu takiej profilaktyki!
Za to przypominam, że:
- komary reagują ucieczką na dźwięki, zwłaszcza wysokie tony,
- nie lubią preparatów chemicznych przygotowanych na bazie gliceryny, oraz środków natłuszczających naszą skórę,
- nie gustują też w zapachu witaminy B.
Mrówki
W Polsce żyje prawie 80 gatunków mrówek. Niektóre z nich potrafią nam wyssać 1–15 ml krwi.
Swędzi, a nawet boli, gdy ugryzie nas mrówka – oczywiście samica, bo te tylko mają aparat jadowy – wówczas szybko kładziemy zimny kompres na ukłute miejsce ciała.
Pająki
Parazytologia to nauka o pasożytach. Tych, co żyją w naszym wnętrzu i tych, co bytują na skórze. Tym drugim przyjrzyjmy się jednak bliżej. Zwłaszcza że w Instytucie Parazytologii CMUJ dowiedziałam się, że ukąszenie bolimuszki, gza, mrówki, pluskwy, pchły, prusaka czy pająka rzadko stanowi zagrożenie dla naszego zdrowia – choć może być nieco dokuczliwe.
Żyjemy na terenach, gdzie i komary mało kiedy przenoszą zarazy, gdyż nie mają rezerwuarów np. malarii.
Nie ma też u nas jadowitych pająków jak tarantula czy czarna wdowa. Nie występują wreszcie groźne skorpiony. Ale...
Choć pająk krzyżak ogrodowy rzadko atakuje ludzi, to jednak jeśli już to zrobi, to skóra się zaczerwienia.
Meszki
A teraz zagadka: ile gatunków owadów występuje w Polsce? Prawidłowa odpowiedź brzmi: przeszło 26 tysięcy. A przy okazji: czy pamiętacie Państwo, jak przed kilkoma laty dopadły nas stworzonka o długości 1–6 mm, które nakłuwały (oprócz nas i zwierzęta), by ssać krew – i to aż przez kilka minut? Do powstałej w wyniku nakłucia ranki wpuszczały zaś silnie toksyczną wydzielinę ślinową, co powodowało powstawanie guzków, twardych obrzęków lub stany zapalne.
Te stworzonka to meszki, które mają w zwyczaju atakować masowo. I jeśli dorosłym nie zagrażają, to jednak dzieciom mogą. Zwłaszcza niemowlakom. Potrafią zatkać im przewody oddechowe, co może mieć smutny epilog.
Jak unikać meszek? Nie wchodzić im w drogę. Przy tym pamiętać, że owady te odpoczywają w miejscach zacienionych, w trawie, na krzakach, na brzegach wodnych rozlewisk. I atakują rankiem oraz przed zachodem słońca. Najbardziej kąśliwe są przed burzą – choć ochotę na spijanie cudzej krwi mają też w księżycowe noce, w dni pogodne i bezwietrzne.
Pszczoły, osy, szerszenie
Użądlenie przez pszczołę osoby zdrowej, nieuczulonej bywa zazwyczaj błahostką. Poza niemiłymi doznaniami związanymi z działaniem jadu (ból, opuchlizna, zaczerwienienie skóry) właściwie nic nie grozi. Za to przeróżne powikłania mogą wystąpić u osoby, która jest uczulona na toksyny.
Jak reagują „uczuleniowcy”, gdy osa, pszczoła, szerszeń (uwaga: nie wolno samemu ruszać gniazd tych bladoskrzydłych owadów ani ich wypalać!) lub trzmiel ich ukąsi?
Jedni puchną wokół miejsca użądlenia, odczuwają świąd – co jednak mija po 1–2 dobach. Innym obrzęk powiększa się, pojawia się na nim naciek, wysypka, a przy okazji wysoka temperatura. Jeszcze innym spada ciśnienie krwi, mają kłopoty z oddychaniem, zagraża zapaść. Interwencja lekarza jest wówczas niezbędna!
Ale uwaga: zdarza się, że reakcja alergiczna organizmu po użądleniu następuje dopiero po 13, 14 dniach. Wtedy mówimy o chorobie pourazowej, objawiającej się zresztą dość różnorodnie – m.in. wysypką, obrzękami, biegunką lub zaparciami czy wymiotami. Przebieg „opóźnionej” choroby jest nieco łagodniejszy, niemniej też musi być kontrolowany przez lekarza!
Myślę, że trzeba jednak wiedzieć, co szybko zrobić, gdy pszczoła nas użądli. Otóż:
- jeśli zostanie użądlona kończyna – dobrze założyć na nią opaskę uciskową,
- jeśli po użądleniu wystąpi tylko obrzęk miejscowy, trzeba zaaplikować sobie wapno, zrobić okłady z kwaśnej wody,
- jeśli po upływie doby obrzęk nie ustępuje lub jest wyjątkowo rozległy, należy zgłosić się do lekarza,
- jeśli po użądleniu nastąpi omdlenie, uczucie duszności, utrata przytomności – należy natychmiast wezwać pogotowie.
Trzeba pamiętać: każde następne użądlenie nasila reakcje alergiczne. Warto więc poddać się odczulaniu w ośrodkach alergologicznych. I w aptece zaopatrzyć się też w stosowny lek, by w odpowiednim momencie z niego skorzystać.
Kleszcze
Kleszcz to też krwiopijca. Bytuje nie tylko w Polsce, ale i krajach Skandynawii, w Niemczech, Szwajcarii, Grecji, a nawet w Afryce Północnej i Zachodniej. Za siedlisko obiera sobie trawę, nawet do wysokości 30 cm. Także liściaste drzewa.
Do lasu ubierajmy długie spodnie, koszule z rękawami (w ciemnym, najlepiej zielonym kolorze), wysokie buty. Nacierajmy też swoją skórę środkami odstraszającymi te stworzenia, a dostępnymi w aptekach czy nawet supermarketach.
Czy każdy kleszcz zagraża zdrowiu czy życiu? Nie. Nosicielami wirusa kleszczowego zapalenia mózgu lub boreliozy jest ślina tylko niektórych. Ale ponieważ nigdy nie wiadomo, który to jest ten „niektóry”, dlatego zachęcamy do bardzo uważnego obejrzenia swojego ciała po grzybobraniu w lesie czy baraszkowaniu na łące. Bo jeśli pajęczak się przyczepił – trzeba się go pozbyć.
Jeśli ktoś ma pecha i trafi na kleszcza, który zainfekuje mu organizm, to... pierwsze objawy kleszczowego zapalenia mózgu pojawią się po 7–14 dniach. Gorączka, ból mięśni, osłabienie – choć po tygodniu mogą ustąpić, to jednak na krótko – wirus nadal atakuje centralny układ nerwowy, zaczynają się bóle głowy, nudności. Bez pomocy lekarza się nie obejdzie! Tak zresztą, jak w przypadku boreliozy wywołanej bakteriami zwanymi krętkami, ta choroba też nie od razu daje znać o sobie, ale gdy dostrzeżemy na skórze rumień, gdy bolą stawy...
Żmije
Żmij u nas dostatek! Tyle że na ogół nie są jadowite. Wyjątek? Żmija zygzakowata. Ta, która żyje w Bieszczadach, na Pomorzu i na Podlasiu – choć i w Małopolsce. Jej jad – mniej toksyczny niż jadowitych węży strefy podzwrotnikowej, choć też uszkadza układ nerwowy, zaburza krzepliwość krwi i pracę serca – wywołuje u człowieka ukąszonego, zwłaszcza u dzieci i ludzi starszych, objawy... ciężkiego zatrucia. Ślad po ukąszeniu jest cenną wskazówką. Dwa obok siebie wkłucia zębów przemawiają za tym, że padliśmy ofiarą jadowitego stwora. Co robić? W żadnym wypadku nie wysysać jadu, nie nacinać „ranki” ani jej nie przypalać.
Aby zahamować wnikanie jadu w nasz organizm, najlepiej nałożyć bandaż elastyczny lub inny opatrunek uciskowy powyżej ukąszenia – i szybko gnać do lekarza. On zdecyduje, czy podać surowicę.
Wściekłe zwierzęta
Co jakiś czas słyszy się o wściekłych lisach grasujących po lasach; te wścieklizną zarażają się od myszy i nornic.
Mogą być jednak też wściekłe koty, psy, kuny, jenoty, sarny czy nietoperze (uwaga: te nie atakują w locie, a jedynie gdy się ich dotyka) zbierające zarazki od żuczków żerujących na padlinie...
Jak ustrzec się przed wścieklizną? Gdy ugryzie nas chore zwierzę, koniecznie trzeba poddać się szczepieniu. I to jak najszybciej, bo każda godzina zwłoki może okazać się niebezpieczna dla zdrowia czy nawet życia. Szczepionka dziś już nie jest bolesna...
Meduzy
Wiele osób wakacje będzie spędzać nad morzem. Co tam nam grozi? Meduzy.
Niewidoczne, bo niemal przezroczyste stworzenia czyhają na okazję w Bałtyku. Po to, by przywrzeć rzęskami zawierającymi substancje parzące do ciała swej ofiary. Efekt owego przywarcia to dla ludzi pokrzywka, a nawet poważniejszy odczyn alergiczny.
Ale uwaga: gdy meduza nas „oparzy”, trzeba szybciutko natrzeć skórę piaskiem z plaży, a potem spłukać ją wodą.
Teresa Bętkowska