Rozmowa z Tomaszem Karolakiem
Czy prawdą jest, że lubi Pan gotować?
Tak. Jeszcze do niedawna uwielbiałem przyrządzać dania kuchni włoskiej. Pasty na różne sposoby to moja specjalność. Jednak od jakiegoś czasu miejsce włoskiej kuchni zajęła japońska. Uwielbiam sushi. Tyle tylko, że sam go nie robię, ale kto wie, może się to zmieni.
A jak znajdzie Pan jakąś wolną chwilę, co najchętniej robi Tomasz Karolak?
Czyta, zwłaszcza książki historyczne. Historia to obok pasji motoryzacyjnej moja druga wielka miłość.
Lubi Pan dobrze wyglądać?
Generalnie tak, ale nie przykładam do tego wagi. Często jestem w czołówkach najgorzej ubranych Polaków. Nie noszę garnituru, bo źle w nim wyglądam, chyba że jestem szczupły – wtedy jest to do zniesienia.
Co Pan robi, by schudnąć?
Nic nadzwyczajnego, stosuję dietę „MŻ”, czyli „mniej żryj”, która dobrze na mnie działa. Ale najpierw należy się zmobilizować i wprowadzić ją w życie, a to wcale nie jest takie proste.
A co z aktywnością?
Jest aktywność zawodowa, a z tą sportową bywa różnie. Staram się biegać. A wszystko zaczęło się od udziału w triathlonie. Zależy mi na tym, aby być w dobrej formie, ale nie zawsze mam siłę i czas, aby ćwiczyć.
Co daje Panu najwięcej adrenaliny?
Podróże. To też doskonała okazja do odpoczynku i zdobycia wiedzy na temat świata.
Zwiedził Pan już cały świat?
Byłem wszędzie oprócz Antarktydy i bieguna, ale jakoś mnie te miejsca nie ciągną. Tam nie ma nic do zwiedzania, a ja bardzo lubię to robić. Lubię też zabierać moją córkę na te wojaże. Wkrótce będę zabierał też syna.
Co w życiu jest dla Pana najważniejsze?
Kiedyś była to praca. To jej poświęcałem się bezgranicznie. Kilka lat temu wszystko się zmieniło i dzisiaj najważniejsze są dla mnie dzieci. Od kiedy zostałem ojcem, moje priorytety stały się zupełnie inne. Bycie ojcem jest dla mnie najistotniejsze. Oczywiście nie mogę zrezygnować z pracy, bo przecież za coś trzeba żyć.
W Pana rodzinnym domu panował wojskowy dryl. A jak Pan wychowuje swoje dzieci?
Wychodzę z założenia, że dziecko nie powinno być za bardzo rozpieszczane. Wiem o tym, ale czasami nie udaje mi się nad tym zapanować i rozpieszczam moje dzieci. Na szczęście mają mamę, która ma zdrowy rozsądek i potrafi powiedzieć „stop”. Viola naprawdę wspaniale zajmuje się wychowaniem. Podziwiam ją za konsekwencję i podejście do naszych dzieci. Jest wspaniałą matką. I całe szczęście, że tak jest.
Otwierając teatr IMKA, wiedział Pan, czego się spodziewać?
Nie, to był skok na bardzo głęboką wodę. Początki były naprawdę trudne, ale z czasem pojawili się sponsorzy i powoli wszystko zaczęło współgrać. Jestem bardzo szczęśliwy, że to się rozwija, idzie do przodu. Wielką radość sprawia mi także fakt, że tworzę ten teatr z ludźmi pełnymi pasji.
Ale to Pana nazwisko przyciąga widzów?
Nie do końca tak jest. W teatrze IMKA grają wspaniali aktorzy, którzy są o wiele dłużej na scenie niż ja. Wszyscy razem swoją pracą i determinacją przyciągamy widzów.
Byłby Pan w stanie zrezygnować z telewizji na rzecz teatru?
Na szczęście nie ma takiej potrzeby. Bardzo lubię pracę w serialach, ponieważ sprawia mi to wielką frajdę. Ale teraz większość czasu poświęcam teatrowi, a to z kolei daje mi poczucie spełnienia zawodowego.
Potrafi Pan zawalczyć o rolę i o siebie?
Jakoś tak się składa, że nigdy nie musiałem tego robić. Nigdy nie miałem agenta, wszystko samo się działo. I tak jest najlepiej.
A o czym Pan marzy?
O tym, aby moja rodzina była zdrowa.
A nie o tym, aby syn przejął po Panu zamiłowanie do starych samochodów?
To byłoby bardzo miłe. Tym bardziej, że mam tych aut już kilkanaście. Marzy mi się, aby jeszcze zrobić kurs blacharski u jakiegoś dobrego specjalisty i w końcu samemu dbać o swoje samochody.
Tomasz Karolak żyje zdrowo?
Staram się, ale przy moim trybie życia nie zawsze się to udaje. Jakiś czas temu byłem na diecie bezglutenowej. Nie jadłem pszenicy, a w moim codziennym menu było bardzo dużo warzyw, których kiedyś nie znosiłem. Nie odchudzam się już, bo osiągnąłem zamierzony cel, ale każdego ranka staram się zjadać małe śniadanie i iść na trening. Gram w tenisa, biegam, pływam. Lepiej się czuję, kiedy pracuję nad sobą.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Beata Cichecka