Francuscy naukowcy odkryli, że pasożyty malarii poza wątrobą atakują również węzły chłonne. Ponieważ te ostatnie odgrywają istotną rolę w obronie organizmu przed zarazkami, wyjaśnia to trudności w zwalczaniu choroby.
Malaria wciąż jest uważana za jedną z najgroźniejszych plag współczesnego świata. Zabija ponad milion ludzi rocznie w równikowej Afryce, południowo-wschodniej Azji i Ameryce Południowej. Na szczęście choroba rzadko atakuje w Europie. W Polsce odnotowywane są jedynie przypadki przywiezione z krajów tropikalnych. Naukowcy obawiają się jednak, że w wyniku globalnego ocieplenia granica zasięgu malarii będzie przesuwać się na północ.
Choć badania nad malarią trwają od ponad 100 lat, choroba kryje nadal wiele tajemnic. Dowodzi tego odkrycie naukowców z Instytutu Pasteura w Paryżu. Francuzi pierwszy raz w historii medycyny dokładnie prześledzili, w jaki sposób pasożyty powodujące chorobę atakują swoje ofiary.
Malarię wywołują zarodźce Plasmodium, przenoszone przez komary. Po ukąszeniu przez owada przedostają się do krwiobiegu i razem z krwią trafiają do wątroby. Tam się rozmnażają. Rozmnożone powodują rozpad czerwonych krwinek, blokują przepływ krwi przez naczynia włosowate, prowadzą do obumierania wątroby i nerek. Tyle na temat malarii wiadomo było dotąd medycynie.
Dr Robert Ménard z Instytutu Pasteura postanowił przyjrzeć się dokładnie wędrówkom pasożytów w zakażonym organizmie. W tym celu francuscy naukowcy oznakowali zarodźce fluorescencyjnym barwnikiem, następnie wstrzyknęli zarazki komarom i pozwolili, by owady kąsały laboratoryjne myszy.
Wyniki obserwacji oznakowanych pasożytów zaskoczyły badaczy. Okazało się, że część zarodźców po ukąszeniu ofiary przez komara pozostaje w skórze. Jednak spora część dociera do układu krwionośnego i wraz z krwią wędruje do wątroby. Z tej grupy pasożytów aż jedna czwarta dostaje się do węzłów chłonnych położonych najbliżej miejsca ukąszenia. Tam zarodźce zaczynają niszczyć tkankę chłonną i uszkadzają układ limfatyczny. Ten zaś odgrywa istotną rolę w zwalczaniu infekcji i usuwaniu zarazków z organizmów.
„Tylko w pełni dojrzałe w wątrobie pasożyty mogą atakować czerwone krwinki i powodować objawy malarii – przypomina dr Ménard. – Jednak obecność zarodźców w węzłach chłonnych osłabia reakcję obronną i ułatwia pasożytom atakowanie wątroby i komórek krwi”. Zdaniem francuskiego naukowca odkrycie badaczy z jego zespołu może ułatwić sporządzenie skuteczniejszych szczepionek przeciw malarii. Wiedza, że tuż po infekcji pasożyty uszkadzają węzły chłonne, umożliwi walkę z nimi, jeszcze zanim dotrą do wątroby. Obecnie medycyna nie dysponuje bowiem skuteczną szczepionką przeciw tej chorobie.
Problemem jest również leczenie rozwiniętej choroby. Zarodźce szybko uodporniają się na najczęściej wykorzystywane leki. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) skuteczność antymalarycznych preparatów zmniejsza się systematycznie i wynosi zaledwie kilkanaście procent po pięciu latach od wprowadzenia leku do użytku.
A. B.