W czasach Mikołaja Reja aż tak wierzono w lecznicze właściwości szałwii, że nazywano ją „różdżką życia”. Potwierdzało to przysłowie „Kto ma szałwię w ogrodzie, tego śmierć nie ubodzie”. Wprawdzie starszy od mistrza z Nagłowic autor Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią stwierdzał realistycznie „nie pomogą i szałwije wszystko śmierć bez ługu zmyje”, nie zmniejszało to jednak wysokiej rangi tego ziela.
Stosowano też szałwię szeroko, okładając nią trudno gojące się rany, a w przypadku dyzenterii jedząc ją na surowo. Połączona z majerankiem, lawendą, rutą, piwonią, bukwicą i zalana alkoholem pomagała na suchoty i podagrę, usuwała bóle artretyczne, kręgosłupa i nerwów obwodowych, a nawet ataki padaczki.
Żyjący w czasach starożytnych Pliniusz Starszy polecał ją przeciw znużeniu i senności, zaś Aerios z Amidy, grecki medyk z VI wieku, w dziele Biblia jatrika hekkajdeka – jako środek na podtrzymywanie ciąży, leczenie niepłodności i różne przypadłości kobiece. Wszystko to wyczytałam w Historiach ziołowych Mariana Kawałko i podaję na odpowiedzialność autora.
Natomiast Anglik Andrew Laughin w książce Zioła mojego życia podaje, że rozpowszechnione w średniowieczu przysłowie brzmiało: „Czy może się zestarzeć człowiek, który ma szałwię w ogrodzie?”. Ciekawe, że przysłowie to dotąd nie zelektryzowało wielkich koncernów farmaceutycznych. No, ale wszystko przed nami.
Dzisiejsi zielarze też mają o niej dobre zdanie. „W doświadczeniach na zwierzętach, a także u ludzi wykazano przeciwpotne działanie liści szałwii” – czytamy w Ziołolecznictwie Ożarowskiego. Toteż wyciągi z tego ziela podaje się w nadmiernej potliwości różnego pochodzenia: na tle gruźlicy, nadczynności tarczycy, pobudliwości nerwowej i zatruć. Działanie przeciwpotne występuje szybko, maksimum osiąga po dwóch–trzech godzinach i trwa jeden– dwa dni. Jest więc szałwia godna polecenia osobom, które z nieustalonych powodów pocą się nadmiernie i chciałyby pozbyć się tej dolegliwości.
Ożarowski podaje też, że szałwia wykazuje właściwości przeciwzapalne, hamuje wzrost drobnoustrojów, zmniejsza przepuszczalność ścian naczyń włosowatych, hamując drobne krwawienia w przewodzie pokarmowym. Pobudza wydzielanie soku żołądkowego i działa wiatropędnie zarówno u małych dzieci i młodzieży, jak i u osób dorosłych. Unieczynnia związki toksyczne, w tym toksyny bakteryjne, działa przeciwskurczowo na jelita i zwieracz bańki wątrobowo-trzustkowej. Przywraca naturalne ruchy perystaltyczne okrężnicy i poprawia trawienie, obniża nieznacznie poziom cukru we krwi i ma praktyczne znaczenie w leczeniu początkowych przypadków cukrzycy.
Szczególnie dobrze znane są jej przeciwbakteryjne właściwości, toteż powszechnie stosowana jest jako płukanka przy zapaleniu jamy ustnej i gardła, anginie, ropnym zapaleniu dziąseł, a także przy czyrakach, ropniach, oparzeniach I stopnia i trudno gojących się ranach.
Nazwę szałwii lekarskiej wywodzi się od salvere – być zdrowym, warto więc dodawać świeże jej liście do mięs i ryb, zwłaszcza tłustych, do sałatek, marynat, sosów. Gdy nie ma pod ręką świeżych liści, można i suszone, tyle że świeże są bardziej aromatyczne i w ogóle smaczniejsze.
Odmianą szałwii lekarskiej jest szałwia muszkatołowa, kwitnąca niebiesko i czerwono, hodowana w ogrodach głównie dla ozdoby. W XVI wieku używano jej do warzenia piwa – stawało się mocniejsze, a liści – do wyrobu specjalnych naleśników (dodając do ciasta skórkę cytrynową, gałkę muszkatołową i brandy). Naleśniki takie smaży się zresztą w Anglii do dzisiaj.
Olejek z szałwii lekarskiej uspokaja, łagodzi, zmniejsza przekrwienie. Zaleca się go stosować przy zmęczeniu, niskim ciśnieniu, kłopotach z oddychaniem. Mieszać go można z bergamotą, hyzopem, cytryną, lawendą, melisą i miętą pieprzową. Natomiast olejek z szałwii muszkatołowej ma właściwości rozgrzewające, ale również uspokajające, bowiem zmniejsza napięcie. Stosuje się go przy depresji, bezsenności, bólach gardła, złym trawieniu, bolesnych miesiączkach, suchej skórze i ukąszeniach przez owady. Mieszać go można z pelargonią, jaśminem, jałowcem, lawendą, drzewem sandałowym. Jeden i drugi stosować należy z umiarem, bo w większym stężeniu wywołać może ból głowy. Najprościej jest namoczyć gąbkę, pokropić olejkiem i położyć na kaloryferze, a zapach błyskawicznie napełni pokój.
Wiesława Kwiatkowska
* * *
Sos z cebuli i szałwii (do pieczonej wieprzowiny, gęsi lub kaczki)
- 1 średnia cebula, drobno posiekana
- 2 łyżki posiekanej szałwii
- 0,5 szklanki startej suchej kromki chleba
- 2 łyżki masła
- 0,5 lub trochę więcej szklanki dobrze przyprawionego solą i pieprzem sosu z pieczeni.
Dokładnie smażyć cebulę i szałwię na maśle przez około 10 minut lub dopóki cebula nie będzie miękka (nie pozwolić cebuli zbrązowieć). Wtedy dodać starty chleb i sos z pieczeni, gotować jeszcze kilka minut, dokładnie mieszając. Podać w sosjerce.