Jeśli oczy Twoje błyszczą, skóra jest ciepła i różowa, a ruchy eleganckie – możesz spać spokojnie. Znaczy to, że krew swobodnie ożywia wszystkie organy, a ciało jest zdrowe i żywotne. Przygaszone spojrzenie, zimna, blada lub chropowata skóra, ruchy pozbawione wdzięku – to wyraźne wskazówki, że coś jest z Tobą nie w porządku. Twojemu ciału potrzebny jest ruch.
Przyrządy ułatwiające życie wymyślili podobno leniwi mężczyźni. Nie chciało się im pomagać żonom w obowiązkach domowych, wynaleźli więc pralkę, zmywarkę, samowar, tkaniny niewymagające prasowania i inne urządzenia odciążające ręce. Potem przyszło im do głowy, że nogom też należy się odpoczynek i wynaleźli samochód, aby zaś nie być narażonym na wyprawy do kina, skonstruowali telewizor.
Z rozkoszowania się lenistwem nic jednak nie wyszło, bo zaczął się wyścig, kto więcej i lepiej wyprodukuje. I choć praca nie wymaga już dziś tak wielkiego jak kiedyś wysiłku fizycznego, potrzeba pokonania konkurencji pochłania całą energię. Wskutek tego człowiek wraca do domu skonany, pada na fotel przed ekranem telewizora i sądzi, że odpoczywa. Nie zdaje sobie sprawy, że matka natura już włączyła mechanizm samoregulujący. Polega on na tym, że nieużywany organ lub mięsień ulega zanikowi. Nie używasz, znaczy nie jest ci potrzebny, więc likwidujemy. Bo natura jest wprawdzie hojna, ale marnotrawstwa nie lubi.
Brak ruchu i nieustanne napięcie towarzyszące współczesnemu człowiekowi, to przyczyny dwóch najbardziej znanych chorób cywilizacyjnych: nadciśnienia tętniczego i choroby wieńcowej. Że zaś stres usztywnia kręgosłup, naszą magistralę nerwową, teraz już wszystkie choroby mają do nas dostęp. No bo jak organizm, stworzony do czynnego życia, ma sobie radzić z bezruchem? Jak może działać prawidłowo, skoro wskutek wadliwej postawy organy wewnętrzne są ściśnięte i poprzesuwane, a energia zablokowana?
Skutki? Pochylone plecy, zapadnięta klatka piersiowa, zwiotczałe mięśnie brzucha, miednica wysunięta do przodu (więc bóle w krzyżach z wszystkimi konsekwencjami), ciężki krok. Albo głowa wysunięta do przodu, sztywne mięśnie na karu tworzące wypukłość zwaną „hak na mięso” – objawy towarzyszące stłumionemu gniewowi. Albowiem w gniewie fala pobudzenia płynie w górę pleców do zębów (impuls gryzienia) i do ramion (impuls uderzania), a gdy nie ma ujścia, zostaje w mięśniach. Gdy zwierzę jest złe, jego grzbiet się unosi, a sierść jeży. Kiedy człowieka ogarnia gniew, jego plecy także się unoszą i jeśli nie rozładuje emocji, tak zastygają.
Jogging
O tym, że najlepszym sposobem rozładowywania napięć jest ruch, wiedziano od zawsze. Nie było tylko zgody co do tego, jaki rodzaj jest optymalny i dostępny dla wszystkich. Jazda na rowerze wymaga sprzętu i dróg, bieg na nartach, śniegu, wioślarstwo kajaka i wody, do pływania potrzebny jest basen. I wtedy Amerykanie odkryli, że istnieje rodzaj sportu dostępny dla każdego, o każdej porze roku, w dodatku niewymagający żadnego sprzętu: jogging. Publikacje o jego dobroczynnym działaniu podały wszystkie media i moda na poranne bieganie ogarnęła cały świat. Starsi panowie odzyskiwali wigor, starsze panie linię i giętkość ciała, wszystko wskazywało, że oto znaleziono sposób na utrzymanie zdrowia i młodości. Dopiero gdy wynalazca joggingu zmarł podczas biegu na atak serca, zaczęto rzecz badać bliżej. I wyszło na jaw to, co powinno być wiadome od początku: że nie każdy kościec radzi sobie ze wstrząsami, występującymi przy biegu i nie każdy organizm zdolny jest do tego rodzaju wysiłku.
Jednakże główna przyczyna, dla której tak jogging, jak i aerobik nie zawsze przynoszą oczekiwane efekty, leży gdzie indziej. Współczesny człowiek nawet uprawiając ćwiczenia fizyczne, myśli o tym, by okazać się lepszym od innych, gdy zaś ciało nie jest mu posłuszne, myśli o nim z niechęcią. Jest to zapewne scheda po średniowieczu, gdy traktowane było z pogardą. Bo albo powinno słuchać ducha, albo zostanie ukarane. Tymczasem pogląd, że psychika jest wyłącznie funkcją mózgu został zakwestionowany. Dziś uważa się, że istnieje ona w całym ciele, jest ową żywotną zasadą, uruchamiającą wewnętrzne sprężyny działania i rozwoju. Jasne więc, że powodzenie życiowe w ogromnym stopniu zależy od tego, czy odczuwamy własne ciało, jesteśmy z nim w harmonii. Właśnie to mieli na myśli Grecy, gdy mówili, że w zdrowym ciele jest zdrowy duch. Nie da się tego osiągnąć, stosując wobec siebie rygory po to, by zaimponować. Problem nie polega więc na tym, jaki rodzaj sportu należy uprawiać, bo to sprawa indywidualna, lecz w jaki sposób to robić.
Życie to ruch
Przygnębiony człowiek pochyla głowę, garbi się, idzie ciężkim krokiem. Wystarczy jednak, aby wyprostował plecy i uniósł głowę, a po chwili jego kroki stają się lżejsze i błyska myśl, że w końcu nie jest aż tak źle, jakoś sobie poradzi. Działa to także w drugą stronę. Wystarczą dwa dni bezczynności, by pojawił się niepokój i uczucie zagrożenia, a potem przygnębienie. Znane są przypadki osób, które w ten właśnie sposób wyhodowały sobie depresję, a także inne choroby. Takie to sprzężenie zwrotne występuje między ciałem a psychiką. Zaś kluczem do dobrego samopoczucia jest ruch.
Najlepszym sposobem relaksu jest wędrówka. W wygodnych butach, luźnym ubraniu, krokiem dostosowanym do własnego rytmu. Jak dobroczynny ma ona wpływ, najlepiej świadczy to, że dwie godziny dziennie takiego spaceru przeciwdziałają osteoporozie. Wszak wszystkie komórki naszego ciała żyją, także te kostne, więc aby mogły prawidłowo wypełniać właściwe sobie funkcje, potrzebują tlenu.
Zainteresowanie Dalekim Wschodem przeniosło na nasz grunt różne techniki ćwiczeń fizycznych. Do najbardziej znanych należą joga i czi-kung (q-kung). Wypracowywane przez całe wieki zostały tak ułożone, by angażować każdy mięsień, a nawet organ wewnętrzny w łagodny, harmonijny sposób. Czi-kung oparty jest na naturalnych ruchach człowieka toteż wyrabia wdzięk, co działa zwrotnie i poprawia zdrowie. Joga jest jeszcze bardziej wszechstronna. Nie potrzeba żadnych przyrządów, miejsca do ćwiczeń niewiele.
To zresztą nie jest takie ważne, jaki rodzaj gimnastyki uprawiamy. Każdy powinien dobrać sobie najbardziej odpowiadający, podręczników mamy mrowie. Istotę stanowi to, że gdy swojemu ciału poświęcamy uwagę i okazujemy zainteresowanie jego potrzebami, odwdzięcza się nam sowicie.
Odzyskać grację
Zwierzęta są pełne gracji. Wystarczy popatrzeć na kota, aby zachwycić się jego wdziękiem i pewnością ruchów. My też posiadaliśmy te cechy, tak jak wszystkie inne stworzenia, tylko zostały zagubione. Można je jednak odzyskać.
Gracja i zdrowie polegają na uchwyceniu równowagi między ego a ciałem, między wolą a ochotą. Ochota dostarcza siły napędowej do czynu, wola nadaje jej kierunek. Filozofia chińska określa te dwie pierwotne siły organizmu jako jin – energia ziemi i jang – energia nieba. Nadmiar lub niedobór jednej lub drugiej zakłóca równowagę, od której zależy zdrowie.
W naszej kulturze pierwsze skrzypce gra wola, determinując nasze działania przeciw pragnieniom ciała. Chcemy być bogaci, wpływowi, sławni – ciało nie ma takich pragnień, a gdy jest brutalnie popędzane, traci wdzięk. Gubi tę pewność ruchów, którą odczuł każdy, komu zdarzyło się odbijać piłkę, nie patrząc na nią, z absolutną pewnością, że nie wymknie się spod kontroli ręki.
Człowiek w stanie jakiejś nadzwyczajnej harmonii z sobą i ze światem, przepełniony radością istnienia, czuje się pewny siebie i niesłychanie precyzyjny. Taki stan określany jest często stanem łaski. Duch tęskni do gracji.
Wiesława Kwiatkowska