Wstać z łóżka i pójść do łazienki. Potem ubrać się, zapiąć guziki, pokroić chleb i posmarować go dżemem (odkręciwszy wcześniej słoik). Umyć zęby. Wyjść z domu, zamykając drzwi na klucz. Normalny poranek, dla większości z nas. Ale dla dwudziestu milionów ludzi od Ameryki po Australię – wyzwanie. I codzienna walka z bólem opuchniętych, sztywnych stawów.
Na RZS, czyli reumatoidalne zapalenie stawów, tylko w Polsce choruje 400 tysięcy osób. Choroba dotyka ludzi w wieku 30–50 lat, trzykrotnie częściej kobiety. Ale chorują także dzieci. To jedna z najczęściej występujących chorób reumatycznych.
Jest podstępna: między okresami zaostrzeń występują okresy remisji, czyli wycofania się choroby, tak jakby drwiła z pacjenta, na zmianę dając i odbierając nadzieję. Mniej więcej jedna trzecia chorych zapada na ciężką postać RZS, która nie poddaje się terapiom farmaceutycznym i w ciągu kilku lat prowadzi do inwalidztwa.
Znowu stres i papierosy?
Wśród czynników wywołujących RZS specjaliści wymieniają długotrwałe napięcie nerwowe i palenie papierosów. Byłoby to tak proste, że aż śmieszne – móc uchronić się przed tyloma chorobami, zwyczajnie unikając nerwowych reakcji i stroniąc od nikotyny... Ale nie do śmiechu jest chorym na RZS i z pewnością za komicznie łatwe rozwiązanie nie uzna tej propozycji żadne z dzieci, cierpiących z bólu obrzękłych stawów. Muszą być inne przyczyny: obciążenie genetyczne, czynniki hormonalne. Naukowcy badają też rolę zakażeń wirusowych oraz zakłócenia w procesie apoptozy (czyli naturalnego „samobójstwa” komórek w organizmie). Dopóki nie ma naukowej pewności co do przyczyny, nie będzie też cudownego i stuprocentowo skutecznego lekarstwa.
Piguły, piguły, piguły i... ruch
A leczenie trwa i przysparza dodatkowego cierpienia. Wśród środków farmakologicznych stosuje się oczywiście niesterydowe leki przeciwzapalne, które działają przeciwbólowo, ale – co wiedzą nie tylko chorzy na RZS – fatalnie wpływają na błonę śluzową żołądka (stąd konieczność zażywania leków osłonowych). Standardem są też środki modyfikujące proces zapalny (sole złota, sulfalazyna, sterydy, leki immunosupresyjne) – często stosowane „chórem”. A to oznacza pigułki zażywane niemal garściami i nie bez skutków ubocznych. Niekiedy konieczne jest leczenie operacyjne: profilaktyczne i korekcyjno-rekonstrukcyjne. Czyli ból do kwadratu. Nic dziwnego, że fora internetowe chorych na RZS pełne są listów gorzkich i smutnych, a pokusa, żeby odwrócić się tyłem do klasycznej medycyny – wielka. Niedawno Amerykański Departament Żywności i Leków zatwierdził lek na RZS, otrzymany drogą inżynierii genetycznej – etanercept. Lekarstwo działa na jedną z substancji białkowych produkowanych przez komórki uczestniczące w procesach immunologicznych i przepisywane jest pacjentom, którzy źle znoszą inne leki.
Jakkolwiek więc banalnie to zabrzmi, nie warto rezygnować z pomocy mądrych lekarzy. To nic nie da przy tym schorzeniu. I dobrze wiedzieć, o czym piszą sami doświadczeni chorzy, że często – paradoksalnie – to ruch może zmniejszać ból. Choć sama w sobie bolesna, to gimnastyka właśnie pomaga utrzymać sprawność...
Bogini Podagra
Ale jak się nie poddać, wiedząc to wszystko? U progu choroby, tuż po usłyszeniu diagnozy albo po latach bezowocnej walki? Kiedy przy każdej codziennej czynności, ba, nawet przewracając się nocą z boku na bok, człowiek zaciska zęby z bólu? Może marna to pociecha, ale na dotkliwe schorzenia reumatyczne ludzkość cierpi od niepamiętnych czasów... Antyczna legenda głosi, że bogini Podagra zrodziła się ze związku Afrodyty z Dionizosem, bogiem wina. (Warto zauważyć, że w dawnych czasach większość reumatycznych chorób funkcjonowała właśnie pod wspólną nazwą „podagra” – nie czyniono tu jeszcze szczegółowych rozróżnień, jakie znamy dzisiaj). Jednak nie wszyscy „historyczni” reumatycy zgorzknieli z powodu choroby. Z całą pewnością reumatyczna męka nie przeszkodziła Erazmowi z Rotterdamu głosić poglądów pedagogicznych serdecznych wobec dzieci i młodzieży. Już w XVI wieku sprzeciwiał się surowemu traktowaniu uczniów i uważał, że nauka w szkole ma być przyjemna i sprawiać dziecku radość.
Rubensowskie kształty?
Wiadomo, że również Peter Paul Rubens, flamandzki malarz z XVII wieku, znosił jakąś reumatyczną dolegliwość. Miał chore stawy rąk, stóp i kolan, a ból z tym związany był tak dokuczliwy, że uniemożliwiał artyście wywiązanie się na czas z niektórych zleceń. Cierpiał czasem tak bardzo, że nie mógł wstać z łóżka („łoże boleści” wydaje się tu metaforą wcale nie przesadną). Artysta miał liczne grono asystentów – wiele dzieł, podpisanych jego nazwiskiem, jest w istocie zbiorowym wysiłkiem całej pracowni – jednak ostateczny szlif swoim obrazom nadawał zawsze sam, malując twarze i dłonie. Zauważono, że dłoń jednej z trzech Gracji na jego słynnym obrazie jest namalowana w charakterystyczny sposób. „Oxford Rheumatology Journal” opublikował artykuł dowodzący, że Rubens cierpiał na RZS, a dłonie na jego obrazach są jego własnymi, zniekształconymi przez chorobę. Być może więc określenie „rubensowskie kształty” nabierze wkrótce innego znaczenia? Już nie opisującego rozkoszną, kobiecą pulchność, a zdeformowane stawy rąk? Kto wie. Ale warto zapamiętać, że chory na RZS nie jest obywatelem drugiej kategorii. Że nie musi dać się zepchnąć na margines życia. Że może dać innym więcej, niż – między spazmem bólu a kolejną pigułką – sam mógłby przypuszczać.
Marianna Królikowska
* * *
Alarm!
Pierwsze objawy RZS to bóle mięśni i stawów, nawracające stany podgorączkowe, zmęczenie. Poranna sztywność stawów i mięśni, która po wstaniu z łóżka trwa ponad godzinę, powinna już nas na serio zaniepokoić, podobnie mrowienie palców w nocy. Tych sygnałów nie wolno lekceważyć, bo ogromne znaczenie ma jak najszybsza diagnoza i rozpoczęcie leczenia pod kontrolą reumatologa.
To także pomaga:
- kinezyterapia, czyli leczenie ruchem,
- masaże,
- okłady parafinowe,
- zimno i gorąco (krioterapia i naświetlania),
- leczenie przy pomocy prądu,
- kuracje ziołowe, w których skład wchodzą m.in. vilcacora, chuchuhuasi i iporuru,
- sanatoryjne kąpiele solankowe, siarczkowo-siarkowodorowe (uwaga: borowiny są zakazane!),
- psychoterapia.