Z lek. med. Maciejem Śmietańskim rozmawia dr n. med. Janusz Zdzitowiecki.
– Czym właściwie jest przepuklina?
– Przepuklina pachwinowa jest uwypukleniem otrzewnej na zewnątrz ściany jamy brzusznej poprzez poszerzony kanał pachwinowy. Do powstałego w ten sposób worka przepuklinowego wślizgują się pętle jelitowe, co może być przyczyną ich uwięźnięcia i w skrajnej postaci martwicy.
– Dlaczego i jak często ludzie chorują na przepuklinę?
– Nie ma jednej przyczyny występowania przepuklin. Badacze tego tematu podkreślają czynniki rodzinne, nieprawidłowości budowy kolagenu (materiału kształtującego tkankę łączną), ale także rodzaj wykonywanej pracy i wysiłek fizyczny. W badaniach populacyjnych podaje się, że przepuklina występuje u ok. 30% mężczyzn i kilku procent kobiet. Dlatego zabiegi naprawcze przepuklin są najczęściej wykonywanymi procedurami w oddziałach chirurgicznych. W Stanach Zjednoczonych operuje się z tego powodu prawie milion osób rocznie, w Polsce kilkanaście tysięcy.
– Czy to znaczy, że przepukliny leczy się wyłącznie operacyjnie?
– Niestety tak. Choroba powstaje jako mechaniczny defekt ściany jamy brzusznej i może być leczona tylko poprzez jej mechaniczne zamknięcie, czyli zabieg operacyjny. Z uwagi na częstość występowania jest przedmiotem wielu badań i poszukiwań najdoskonalszej techniki operacyjnej. Pierwsze opisy zabiegów pojawiły się już ok. 3500 lat temu, a za twórcę nowożytnej chirurgii przepuklin uważa się Eduardo Bassiniego z Padwy, który opisał swoją metodę w połowie XIX wieku. Od tego czasu powstało wiele innych metod, lecz poszukiwania tej najdoskonalszej trwają do dziś.
– Jest więc wiele metod leczenia, czym Pana zdaniem powinna się charakteryzować dobra metoda?
– Współczesna medycyny ponownie zwraca się w stronę chorego i naszym głównym celem staje się zaspokajanie jego oczekiwań. Poszukujemy więc metody o najmniejszym odsetku nawrotów, zabiegów skracających pobyt chorego w szpitalu do minimum (obecnie już tylko jeden dzień) i zapewniających szybki powrót chorego do pełnej aktywności fizycznej – najdalej po paru tygodniach.
– Jeszcze jakiś czas temu chorzy pozostawali w szpitalu nawet dwa tygodnie, a wysiłku po zabiegu unikali nawet do pół roku, czy to znaczy, że dokonał się jakiś istotny postęp?
– Rzeczywiście, opracowano metody pozwalające w chirurgii przepuklin zastosować syntetyczne siatki, których używa się do zamknięcia otworu wyjścia, czyli tzw. wrót przepukliny. Zastępują one klasyczne szwy, które powodowały napięcie w linii cięcia i były przyczyną utrzymujących się po zabiegu dolegliwości bólowych; wymagały też długiego okresu unikania wysiłku fizycznego do całkowitego wygojenia się operowanej pachwiny. Dlatego metody z użyciem siatki nazywamy beznapięciowymi, pozwalają one uniknąć wszystkich wcześniej wspomnianych niedogodności.
– Kiedy trzeba operować przepuklinę?
– Im wcześniej zaczniemy leczyć, tym lepiej dla chorego. Przepuklina zaopatrzona we wczesnym stadium choroby, to krótszy zabieg, mniejsze ryzyko wystąpienia powikłań i szybszy powrót do zdrowia. Chciałbym tu wyraźnie podkreślić, że przepuklina nie ustępuje bez leczenia, dlatego korzystniej dla chorego jest zgłosić się do lekarza wcześnie, gdy tylko zauważy narastający miękki guz lub odczuwa dolegliwości bólowe w pachwinie. Duża zaniedbana przepuklina grozi uwięźnięciem pętli jelitowych, ich martwicą, a co za tym idzie koniecznością ich wycięcia w niekorzystnym dla chorego momencie. Czekanie i odwlekanie leczenia naraża chorego na ryzyko poważnego zabiegu i długiej rekonwalescencji.
– Jak wygląda leczenie od strony chorego?
– W różnych szpitalach różnie. My przyjęliśmy zasadę operowania w tzw. trybie jednego dnia. Oznacza to, że pacjent przychodzi do kliniki ok. 6.30 rano, godzinę później rozpoczyna się zabieg polegający na wypreparowaniu worka przepuklinowego i wszczepieniu siatki syntetycznej. Zabieg trwa ok. 1 godziny. Operujemy w znieczuleniu miejscowym, co jest korzystniejsze dla chorego, bowiem nie otrzymuje silnie działających leków, nie jest usypiany, bezpośrednio po zabiegu może jeść i pić, a po ok. 2 godzinach wstaje i chodzi. Daje mu to także możliwość opuszczenia szpitala jeszcze tego samego dnia. Oczywiście po wypisaniu chory ma z nami kontakt, otrzymuje informacje i numery telefonów, pod które może dzwonić, gdy coś go niepokoi. Po tygodniu spotykamy się na wizycie kontrolnej i jeśli nie ma powikłań, chory może wrócić do pracy.
– Czy powikłania po takich zabiegach występują rzadziej niż w przypadku metod klasycznych?
– Oczywiście. Obecnie odsetek powikłań pooperacyjnych udało się zredukować do ok. 1–2%, tych poważnych wymagających interwencji lekarza do ok. 1%; w przypadku metod klasycznych wartości te sięgały kilkunastu procent. Istotne jest też to, że przy operacjach beznapięciowych odsetek nawrotu przepukliny jest kilka razy mniejszy i waha się w granicach 1–2%.
– Skąd można czerpać wiedzę o przepuklinach?
– Można po prostu zapytać swojego lekarza rodzinnego. Wraz z Kliniką z Akademii Medycznej w Bydgoszczy utworzyliśmy Polski Klub Przepuklinowy i wychodząc naprzeciw potrzebom chorych, powstała strona internetowa, na której można znaleźć wiele informacji, łącznie z adresami ośrodków zajmujących się tą problematyką w Polsce. Pragniemy, aby pacjent miał jak najszerszą możliwość wyboru i otrzymał informacje zanim jeszcze zgłosi się do lekarza. Jest to kolejny krok w stronę naszego pacjenta, który często czuje się zagubiony i nie wie, gdzie szukać pomocy.
– Dziękuję za rozmowę.