Od czasu, gdy skronie zwycięzców wieńczyć zaczęto laurem, roślina ta awansowała i stała się symbolem wielkości. Co nie przeszkadzało, że w kuchni po staremu używano jej jako przyprawy. Pietruszką wieńczono głowy zwycięzców igrzysk istmijskich, mimo to nie zrobiła podobnej kariery. Może dlatego, że posłaniec śmierci Archemorus wyobrażany był zawsze z gałązką pietruszki w ręku, a my o śmierci wolimy nie wiedzieć. Tak więc zwyczajny, o niewielkich wartościach użytkowych laur otoczony jest szacunkiem, natomiast posiadająca całe mnóstwo wspaniałych właściwości pietruszka napiętnowana jest pospolitością. Bo jeszcze tak swojsko się nazywa – pietruszka. Nikt już przecież nie pamięta, że słowo to wywodzi się od łacińskiego petra – skała.

 

Znaleźć ją bowiem można było najczęściej na skałach wapiennych, gdzie rosła w stanie dzikim. Od Greków i Rzymian przejęli ją Iberowie, Gallowie, Germanie, Słowianie. W Polsce przyjęła się odmiana włoska, zwana też francuską, czyli ta niekarbowana, o pięknie modelowanych, pojedynczych listkach i stała się tak popularna, że dosłownie nie ma domu, gdzie by jej nie używano.

I bardzo słusznie, bo już Szymon Syreński (1541–1611), medyk i botanik, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego pisał: Pietruszka w potrawach użyteczna, albowiem szlamowatości flegmiste rozprawuje i wywodzi z moczem. Kiszki i żywot wszystek posila, tak surowa, jako i warzona. (...) dychawicznym także i kaszlącym jest ratunkiem, korzenie pietruszczane, drobno pokrojone, garść wziąwszy, w 4 kwartach wody do połowicy warzyć, a tej polewki 6–8 łyżek z 4 łyżkami z syropu z hyzopu ciepło na czczo i na noc pić.(...) krzyżów bolenie i pacierza uśmierza sok ze świeżej pietruszki, 7 łyżek go pijąc naraz. Kamień wypędza, krusząc go w nerkach i pęcherzu (...) W gorączkach ciężkich osobliwym jest ratunkiem, sok z pietruszki z oliwą zmieszawszy, członki i ciało wszystko namazać. Mózg i pamięć posila, woniejąc często tego korzenia.

Syreński uważał więc, że już sam zapach pietruszki „posila pamięć i mózg”, Rzymianie używali jej do plecionek i girland zdobiących stoły w przekonaniu, że zniechęca do nadmiernego picia wina. I jest to logiczne, bo posilony mózg staje się wystarczająco mądry, by nie dopuścić do zalewania go alkoholem. Mówią, że pietruszka dlatego posiada takie cechy, bo jej zapach to „suma wszystkiego co zielone”.

Anna Szafirowska w publikacji Marchew, pietruszka… podaje, co mieści się w 35-gramowym pęczku natki pietruszki. Otóż ma on wartość energetyczną 61 kcal oraz zawiera: 4 g białka, 1 g tłuszczu, 9 g węglowodanów, aż 193 mg wapnia, 84 mg fosforu (procentowo najwięcej spośród warzyw), 5 mg żelaza, 19 mg magnezu, 1120 mg witaminy A (więcej niż korzeń marchwi!), a także witaminy: 178 mg witaminy C, 0,11 mg – B1, 0,28 mg – B2, 1,2 mg PP.

Zarówno natka, jak korzeń poprawia trawienie, zwiększa wydalanie moczu, usuwa nadmiar wody z organizmu, czyści krew, regeneruje włosowate naczynia krwionośne, reguluje nadmierną fermentację w żołądku i jelitach. Jasne więc, że polecana jest przy arteriosklerozie, ale nie tylko.

Reklama

 

Moja koleżanka dodaje ją do wszelkich potraw, a ponadto skrzące się kropelkami wody po myciu gałązki leżą na talerzyku, a ona je w ciągu dnia pojada, tak jak my cukierki czy ciasteczka. Natomiast matka innej mojej koleżanki, pani 93-letnia, której dość często przytrafia się skąpomocz, sięga po pietruszkę jako po ostatnią deskę ratunku. Na co dzień przyjmuje różne przepisane przez lekarza medykamenty, ale gdy nie pomagają, mówi do swojej córki: czas na pietruchę. Córka trze wówczas korzeń pietruszki na tarce o grubych oczkach, gotuje i uzyskany w ten sposób błękitnawy płyn podaje matce. Pietruszka pomaga jej zawsze. Toż już Paracelsus (1493–1541) znał właściwości pietruszki i stosował jako lek rozpuszczający kamienie moczowe oraz czyszczący krew.

Ciekawe, że podobną wartość posiada zarówno natka, korzeń, jak i owoce pietruszki. Owoce rodzą się w drugim roku wegetacji rośliny. Wyrasta wtedy wysoki, dochodzący do metra wysokości pęd z baldachokształtnymi kwiatostanami, a z niepozornych kwiatuszków powstają owoce – dwudzielne rozłupki rozpadające się na 2–3-milimetrowe niełupki. Jeśli pięć gramów tych owoców potrzymany w litrze wrzątku, a potem pić będziemy po pół szklanki 2–3 razy dziennie, rozszerzymy sobie naczynia krwionośne i łagodnie obniżymy ciśnienie. Tak samo działa zresztą wyciąg z korzenia (wtedy na 1 litr wrzątku bierzemy pół łyżki utartego korzenia), tak więc można sięgać po tę część pietruszki, która nam najbardziej służy.

To przecież oczywiste, że ta sama rzecz nie jest dobra dla wszystkich – nie ma dwóch identycznych liści na drzewie, a co dopiero ludzi. To tylko medycyna nienaturalna (bo oparta na chemii) zwana z niepojętych przyczyn „klasyczną” (ma niewiele ponad sto lat) uważa, że ten sam środek pomoże na każdą chorobę. I w tym właśnie leży problem: leczy chorobę, nie zaś człowieka. To powoli ulega zmianie, bo w Polsce jest wielu światłych lekarzy, jednakże drugie tyle z mędrca szkiełkiem w oku poddaje się koncernom farmaceutycznym. Sprawa nie jest więc łatwa. Toteż na co dzień warto wspomagać się ziołami, a przyjmując je, wsłuchiwać się we własny organizm, by wiedzieć, które na nas najlepiej działają. Z pietruszką jesteśmy za pan brat i pewnie dlatego zapominamy, że poza swoimi walorami smakowymi ma także lecznicze i stosujemy jej za mało. Warto nie tylko posypywać nią rosół i zupę pomidorową, ale dodawać do wszelkich sałatek, twarożku, sosów, a także popijać jako herbatkę. Aby się przekonać, jak to ziele jest silne, wystarczy sokiem z roztartego w palcach liścia posmarować miejsce ukłute przez owada i zobaczyć, jak szybko daje sobie radę z jadem insektowym.

 

Wiesława Kwiatkowska