Chyba żadne ze spotkań w życiu człowieka nie jest tak nieuniknione, jak spotkanie z chorobą. Swoją lub bliskiej osoby; atakującą gwałtownie lub powoli i podstępnie; poddającą się sprawdzonym procedurom medycznym lub odporną na wszelkie zabiegi terapeutyczne.
Zwykłe przeziębienie, ostra grypa, złamanie którejś z kończyn czy operacja usunięcia wyrostka robaczkowego – stają się powodem znacznych zaburzeń rytmu życia chorego i jego rodziny. Jednak świadomość, że z każdym kolejnym dniem przybliża się termin powrotu „do normy” sprawia, że pielęgnowanie (a często – rozpieszczanie) takiego pacjenta staje się dla jego bliskich okazją do zademonstrowania swojej troskliwości, czułości, pomysłowości...
Znacznie trudniej jest utrzymać stan pełnej optymizmu gotowości, gdy któryś z domowników – dotychczas aktywnie uczestniczący w życiu rodziny – zapadnie na chorobę przewlekłą, wymagającą stałego (lub prawie stałego) leżenia w łóżku przez wiele tygodni, miesięcy, czasem – lat. Gdy – z różnych powodów – nie jest możliwe umieszczenie chorego w szpitalu, hospicjum, specjalistycznej placówce opiekuńczej ani zatrudnienie osoby, która podejmie się stałej opieki pielęgniarskiej nad pacjentem. I gdy chory pragnie przebywać w domu, zdając się na umiejętności i dobre chęci swoich najbliższych.
Reorganizacja życia codziennego, uwzględniająca zarówno potrzeby osoby chorej, jak i możliwości członków rodziny, nie jest zadaniem łatwym. Ale nie jest niewykonalne. Może wśród zebranych przez nas porad znajdą Państwo takie, które nieco złagodzą uciążliwości, związane z prowadzeniem „domu-szpitala”...
Punkt centralny – łóżko
Najbardziej odpowiednie jest łóżko typu szpitalnego – lekkie, dość wysokie, o konstrukcji umożliwiającej zmianę ułożenia chorego. Jeśli nie ma możliwości wypożyczenia takiego sprzętu – warto zwykły, domowy tapczan ustawić na klockach lub cegłach w taki sposób, by jego wysokość osiągnęła ok. 70 cm. Osoba pielęgnująca nie musi się wówczas nadmiernie pochylać, a chory – jeśli jego stan pozwala na czasowe opuszczanie łóżka – swobodniej podnosi się z pozycji siedzącej.
- Materac powinien być elastyczny (z lateksu lub innego tworzywa mikroporowatego), najlepiej o powierzchni falistej, która przy każdym ruchu lekko uciska inny fragment ciała. Najlepszym rozwiązaniem jest materac przeciwodleżynowy.
- Prześcieradło – starannie wyprasowane (bez zagięć i załamań) i dobrze naciągnięte: brzegi podłożone pod materac lub nawet przypięte dużymi, mocnymi agrafkami. Ważne jest, aby ani prześcieradło, ani bielizna osobista chorego nie powodowały podrażnień skóry, nie „uwierały”.
- Wielkość i liczbę poduszek należy dostosować do życzeń chorego (uwzględniając zalecenia lekarza). Do ułożenia w pozycji półleżącej lub siedzącej można użyć ruchomej ramy o regulowanym kącie nachylenia, tapicerskiego lub drewnianego klina, podłożonego pod materac albo złożonego w kostkę koca.
Aby ułatwić choremu samodzielną zmianę pozycji wskazane jest umocowanie w „nogach” łóżka taśmy z uchwytem, ułożonej zawsze w zasięgu rąk.
Odrobina komfortu
Długotrwałe przebywanie w łóżku, z ograniczoną możliwością zmiany pozycji, sprawia, że po pewnym czasie boli już wszystko – plecy, pięty, stopy, pośladki. I nawet jeśli chory cierpliwie znosi te dodatkowe dolegliwości – warto i można im zapobiegać.
Gdy chory przyjmuje pozycję siedzącą, kręgosłup – w miejscu jego naturalnego wygięcia, w okolicy lędźwiowej – powinien być podparty niewielką poduszeczką. Pod ugięte kolana należy podkładać – okresowo – miękki wałek ze zwiniętego koca lub ręcznika; w przerwach – masować nogi (od stóp, w kierunku serca), by nie dopuścić do zaburzeń krążenia. Przestrzeń między stopami a krawędzią łóżka wypełnić np. owiniętymi w koc książkami, by zapewnić choremu stabilne podparcie.
W tej pozycji najbardziej narażone na ucisk są pośladki i pięty. Do ich ochrony można użyć przygotowanych domowymi sposobami „amortyzatorów”.
Pod pięty (i łokcie) podłożyć np. krążki z waty, pod pośladki – gumowe koło, wypełnione powietrzem (do połowy), pokryte płóciennym pokrowcem i natalkowane, albo poduszeczki, wypełnione siemieniem lnianym.
Działania takie są szczególnie ważne. Niosą bowiem doraźną ulgę w cierpieniu, ale nie tylko. Chronią również przed pojawieniem się dodatkowych dolegliwości, często występujących u obłożnie chorych – przed odleżynami.
Odleżyny i inne powikłania
Odleżyny najczęściej powstają na pośladkach w okolicy kości ogonowej i krzyżowej, wzdłuż kręgosłupa, łopatek, na piętach i łokciach, a u chorych leżących na boku – w okolicy stawu biodrowego, po wewnętrznej stronie kolan i na kostkach. Opiekując się chorym należy często i starannie kontrolować stan jego skóry. Już jej lekkie zaczerwienienie w miejscu narażonym na ucisk może wskazywać na rozpoczęcie się procesu tworzenia odleżyn.
Można ten proces powstrzymać, przestrzegając kilka podstawowych zasad:
- dbać, by łóżko chorego było wygodne, a pościel – zawsze świeża i sucha;
- miejsca narażone na ucisk – delikatnie nacierać kostkami lodu, umieszczonymi w foliowym woreczku;
- pobudzać krążenie, stosując lekki masaż skóry z użyciem np. spirytusu salicylowego, wody z octem, wody kolońskiej (po zakończeniu masażu – pudrować talkiem).
Jeśli skóra jest silnie zaczerwieniona, siniejąca – nacieranie należy ograniczyć do okolic miejsca podrażnionego, a samo zasinienie utrzymywać w stanie suchym, przysypując je odkażającą zasypką (np. dermatolem).
W przypadku wystąpienia głębokich zmian – poprosić o pomoc lekarza.
Niemniej bolesne i dokuczliwe są odparzenia. Powstają zazwyczaj w miejscach, gdzie stykają się ze sobą dwie powierzchnie skóry (w pachwinach, pod pachami).
Aby do nich nie dopuścić, należy starannie osuszyć skórę po każdym myciu, a miejsca zagrożone przesypywać talkiem. Przy silnym zaczerwienieniu – przecierać spirytusem i przykładać płaski kawałek wyjałowionej gazy. Przy zmianach sączących – nie stosować talku.
Groźną komplikacją przy długotrwałym leżeniu bywa również zapalenie płuc. Ryzyko można zmniejszyć, jeśli:
- pokój chorego będzie często wietrzony;
- sam chory da się nakłonić do wykonywania ćwiczeń oddechowych – głębokich wdechów i wydechów;
- krążenie w płucach będzie pobudzane przez nacieranie klatki piersiowej i pleców roztworem alkoholu i oklepywanie dłonią, ułożoną w taki sposób, by przy zetknięciu ze skórą chorego tworzyła się poduszka powietrzna.
Oczekując na powrót do zdrowia, warto również zadbać o stan mięśni i stawów. Napinanie mięśni, najdrobniejsze nawet ruchy, zmiana pozycji, a – jeśli to możliwe i nie ma przeciwwskazań – proste ćwiczenia fizyczne zwiększają odporność, zapobiegają chorobom wtórnym (np. tworzeniu się zakrzepów) i – co także niezwykle ważne – łagodne, psychiczne skutki długotrwałej choroby.
Świat wokół łóżka
Jakiekolwiek są rokowania i prognozy – chory ma prawo do nadziei i opieki, uwzględniającej jego, nawet niewypowiedziane potrzeby. Jeśli nie opuszcza łóżka, ale jest w stanie, pozwalającym na utrzymywanie kontaktu z otoczeniem – niech to otoczenie będzie przyjazne i kojące.
Jeśli przedtem był człowiekiem aktywnym, towarzyskim – postawmy mu przy łóżku telefon i sporządźmy harmonogram wizyt przyjaciół, by jak najmniej doskwierała mu samotność.
Jeśli zawsze najważniejsza była dla niego rodzina – nie pozbawiajmy go teraz szansy na czynny udział w jej funkcjonowaniu. Otwarte drzwi i dzwonek przy łóżku czy choćby metalowa łyżeczka w szklance pozwolą mu zasygnalizować potrzebę rozmowy, podzielenia się przemyśleniami.
Jeśli lubił czytać i teraz chce nadrobić zaległości – sporządźmy mu wygodny pulpit, który – umieszczony na łóżku – pozwoli rozłożyć ciężki tom lub nieporęczne czasopismo.
I nigdy nie okazujmy przy nim smutku, zniecierpliwienia, nawet zmęczenia. Może to odczuć boleśniej niż samą chorobę.
Karolina Mikonowicz