Zachód ogarnęła nowa moda. Żegnamy jogę i pilates. Teraz osoby marzące o idealnej sylwetce zaczynają kierować swoje kroki do klubów primal fitness. To nowy, choć odwołujący się do przeszłości, sposób na osiągnięcie wymarzonej kondycji.
Zdobywa on coraz większą popularność. Proponuje ćwiczącym „powrót do korzeni”. „Primal” oznacza pierwotne instynkty, a primal fitness – ćwiczenia, które wiążą się z prostymi czynnościami wykonywanymi przez naszych praprzodków trudniących się zbieractwem i łowiectwem. Bieganie, chodzenie, wspinaczka, podnoszenie różnych przedmiotów, ich przenoszenie, rzucanie, łapanie i utrzymywanie równowagi stają się alternatywą dla monotonnych ćwiczeń cardio oraz tradycyjnych ćwiczeń izolacyjnych. To zabawa, która pomaga także zredukować stres i zwalczyć oporny na nasze działania tłuszcz odłożony w oponce brzusznej.
Na stronie www.news-medical.net znaleźć można kilka wskazówek, jak przeprowadzić trening w wersji primal we własnym zakresie. Okazuje się, że utrzymanie kondycji nie musi być aż tak żmudnym zajęciem, jak mogłoby się wydawać. Co polecają specjaliści?
Spacery. Zimą nadmiernie ogrzewane domy i mieszkania wprost zachęcają do siedzącego trybu życia. Wyjście na zewnątrz przyśpieszy przepływ krwi i podniesie poziom endorfin.
Wskazane jest również pływanie na basenie, biegi na krótkich dystansach na czas, a także… podpatrywanie dzieci na placach zabaw i kopiowanie ich wyczynów. Podskoki, wspinaczka (nie potrzeba specjalnej ścianki, może być zwykła górka) – to wszystko pomoże zgubić trochę kalorii. Także tradycyjne podnoszenie ciężarów można uprawiać w domowym zaciszu bez hantli. Wystarczą kłody drewna, worki z piaskiem, kamienie, butelki z wodą.
Co jeszcze? Wyjdź na dwór i ulep bałwana albo zbuduj igloo, zagraj w hokeja, pobaw się w berka. Rusz się, a organizm odpłaci ci się sprawniejszym funkcjonowaniem i lepszym samopoczuciem.
Źródło: www.news-medical.net