Zapotrzebowanie ludzkości na odkrycie cudownego leku usuwającego wszystkie choroby jest ponadczasowe, i niewątpliwie trwa od zarania dziejów. Od czasu do czasu na firmamencie farmakologii rozbłyskuje nowa gwiazda. Niekiedy okres jej świecenia trwa kilka dni, ale bywa i tak, że sięga kilkuset lat, jak to miało miejsce z najsłynniejszym średniowiecznym preparatem panacealnym (tj. leczącym wszystkie choroby) o nazwie „mumio”.
Czym jest „mumio” i skąd wzięła się wiara w skuteczność jego działania? Generalnie era nowożytna, a szczególnie średniowiecze było przesycone magią. Służyła ona rozwiązywaniu wszelkich spraw, z którymi nie radził sobie rozum. W całej rozciągłości dotyczyło to również medycyny. Za pośrednictwem starożytnych myślicieli, filozofów i mędrców utarło się przekonanie, że kolebką i źródłem wszelkiej tajemnej wiedzy i sekretnych nauk jest Egipt i właśnie z Egiptu pochodzi prawdziwe mumio, którego tryumfalny pochód w aptekach całej Europy trwał przez szereg stuleci. Nie wiadomo, kim był anonimowy geniusz średniowiecznej przedsiębiorczości, który zauważył, że istnieje gigantyczne zapotrzebowanie, aby każde marzenie, a szczególnie dotyczące przywrócenia utraconego zdrowia – zostało natychmiast zrealizowane. W dodatku za ciężkie, a czasami niewyobrażalne pieniądze.
Tropem podobnego myślenia, nie czyniąc specjalnych poprawek ideologicznych, postępują obecnie współczesne koncerny farmaceutyczne. Jednakże ten anonimowy „ktoś”, rzeczywisty pionier wysoce wyspecjalizowanego marketingu, upublicznił informację, że na terenie Egiptu, w piaskach Sahary, można – mając szczęście prawdziwego odkrywcy – wydobyć cudowny, leczący wszelkie choroby specyfik, usuwający cierpienia duszy i ciała. Oczywiście proces poszukiwania i wydobycia tego lekarstwa łączy się z koniecznością przedsięwzięcia ryzykownej podróży przez morze, dokonania wyczerpujących i żmudnych poszukiwań, walk z plemionami Berberów i pokonania wielu innych zagrożeń, z czego wypływał końcowy wniosek, iż wartość leku można mierzyć jedynie czystym złotem w stosunku wagowym 1:1.
Nie trwało długo, gdy cała Europa tłumnie ruszyła na poszukiwania. Pojawiły się organizacje przedsiębiorczych handlarzy i pośredników, którzy przez port w Aleksandrii ruszyli w głąb Afryki celem poszukiwań cennego towaru. Wielu z nich ginęło po drodze, ale byli też szczęśliwcy, którzy wracali do Starego Świata z ładowniami pełnymi poszukiwanego specyfiku. Ponieważ popyt przekraczał podaż, na rynku wkrótce pojawiły się przemysłowe fałszerstwa i ordynarne podróbki oryginalnego preparatu.
Prawdziwe mumio jest sproszkowanym w młynach zbożowych pyłem uzyskanym na skutek zmielenia... całych sarkofagów zawierających w środku zmumifikowane ciała starodawnych Egipcjan. W sposób dosłowny, nie mając o tym zielonego pojęcia, Europejczycy przez kilkaset lat dosłownie zjedli niepoliczalną, ale na pewno sięgającą dziesiątków tysięcy liczbę zwłok zabalsamowanych przez mieszkańców krajów leżących w dolinie Nilu.
Ponieważ do mumifikacji zwłok starożytni balsamiści używali aromatycznych drogich olejków eterycznych, a także prawdziwej mirry, kadzidłowca, aloesu oraz najrozmaitszych pachnących ziół, gotowy do spożycia lek wydzielał subtelny specyficzny zapach. Oryginalne mumio poza tkankami ludzkimi zawierało w składzie sproszkowane zmielone drzewo akacji, z której wykonywano sarkofagi, jak też natron, odmianę kopalnej sody kaustycznej oraz przeróżne bituminy będące rodzajem smoły, którą smarowano bandaże celem owinięcia ciała zmarłego przed włożeniem go do sarkofagu i umieszczenia w grobowcu. Niewątpliwie popyt spowodował zniszczenie wielu stanowisk archeologicznych oraz zapisów, które mogłyby rzucić światło na jedną z najstarszych kultur starożytności.
Mumio – czyli proszek oficjalnie leczący wszelkie choroby – figurował w spisach leków całej Europy aż do początku XIX wieku i zdaniem wielu luminarzy nauk medycznych był lekiem niezwykle skutecznym. Stosowano go po zmieszaniu z miodem, winem, jak również w postaci maści, powidełek, czopków i tabletek. Kres tryumfalnego pochodu tego niezwykłego specyfiku nastąpił po zakończeniu wyprawy egipskiej Napoleona, wówczas konsula Francji, który ogłosił prawdę o pochodzeniu mumio, co spowodowało wycofanie preparatu z publicznego użytku. Jednakże fama o panacealnym działaniu i dokonywaniu cudownych uleczeń pozostała żywa nadal.
Prawdziwym paradoksem historii jest i to, że po ok. 100-letnim zapomnieniu, w początkach XX wieku sława „mumio” odżyła ponownie, lecz jest to preparat o zupełnie innym składzie, mający tradycje w odległej o tysiące kilometrów kulturze tybetańskiej.
Dr n. med. Michał Wysoczański