Jest Pani przykładem i autorytetem dla wielu kobiet. Mówi się, że Pani zawsze zwycięża.
Mozie kiedyś tak było, ale dzisiaj już nie. Staram się dawać sobie radę, nie załamywać się i odnosić małe sukcesy, bo to mnie napędza. A sukces – jeśli już jest – trwa krótko i po chwili już się o tym nie pamięta.
Kto pomaga Pani podejmować trudne decyzje?
Sama je podejmuję i jestem za nie odpowiedzialna. Mam wokół siebie wspaniałych, mądrych ludzi, którzy mogą mi doradzić, ale ostatecznie sama rozliczam się ze swoich decyzji.
Dba Pani o swój zespół? Rozmawia Pani, pomaga i wspiera, czy tylko wymaga?
Staram się jak mogę. Dzwonię z gratulacjami do tych, których znam, a także do tych, których jeszcze nie znam. Moim zadaniem jest chwalenie, ale też powiedzenie, jeśli coś zostało zrobione źle.
Cały czas pracuje Pani z radością?
Tak. Kocham to, co robię.
A co tak najbardziej Panią cieszy?
Spokój i harmonia. Decyduję o sobie, nie jestem nikomu nic winna, nie zrobiłam nikomu krzywdy. Osiągnęłam spokój, a to bezcenne.
Nie martwi się Pani, że straci pracę?
Nie, nikt nie może mnie wyrzucić, bo teatr jest mój. Mam komfortową sytuację.
Ma Pani marzenia dotyczące ról?
Nie. Dużo gram, spełniam się i realizuję.
A marzenia prywatne?
Dotyczą rodziny. Chciałabym, aby moja mama i dzieci były zdrowe i szczęśliwe. Od lat żyję z moją mamą w wielkiej symbiozie, nierozerwalnym związku. Wspieramy się wzajemnie, jesteśmy sobie potrzebne… Jest to dla mnie bardzo ważne.
Jak przeżyć życie, aby być szczęśliwą?
W zgodzie z samą sobą. Nigdy nie bałam się walczyć o swoje sprawy, nie bałam się realizować swoich pomysłów. Całe życie się uczyłam. Obserwowałam swoich mistrzów. Ponadto zawsze byłam bardzo ciekawa świata. W dzieciństwie szkoda mi było czasu na sen. Chciałam się uczyć, rozmawiać z ludźmi. Życie od początku było dla mnie przyjemnością i dawało mi wielką radość.
Jest Pani tolerancyjna?
Nie. Nie toleruję głupoty, ale też wielu innych cech w ludziach. Bezmyślność jest okrutna. Sama jestem bardzo rozsądna i zawsze taka byłam. Do tego jestem choleryczką.
Potrafi Pani odpoczywać?
Tak. Podczas odpoczynku uwielbiam leżeć. Inaczej nie potrafię, nie wypoczywam.
Ma Pani jakieś szczególne potrzeby?
Zastanawiałam się nad tym. Nie mam! Potrzeby ma moja fundacja, a ja nie mam żadnych.
A co z potrzebą spędzania wakacji z dziećmi?
Zawsze bardzo o to dbałam, aby przynajmniej ten wakacyjny czas być razem. Dzisiaj moje dzieci są już dorosłe. Chłopcy mają swoje życie, a z Marysią, odkąd razem pracujemy, nie możemy wspólnie odpoczywać. Zawsze któraś musi zostać na posterunku.
Spędza Pani czas z wnuczkami?
Tak, uwielbiam z nimi rozmawiać, a one ze mną. Tłumaczą mi świat w swój piękny, abstrakcyjny sposób.
Jaką jest Pani babcią?
Uważną i słuchającą tego, co dzieci mają mi do powiedzenia. Bardzo się staram, by mieć dla nich czas. Nadrabiam zaległości z tych lat, kiedy wychowywałam swoje dzieci. Niestety, nie miałam dla nich tyle czasu, ile bym chciała. Pomagała mi niania, moja mama i mąż Edward. Bez nich nie poradziłabym sobie.
Jest Pani babcią gotującą?
W naszym domu zawsze była gosposia, która gotowała. Przez długi czas mieszkaliśmy też z siostrą mojej mamy. Ona zajmowała się kuchnią. I wystarczyło, że powiedziałam: „Ciociu, dzisiaj może ja ugotuję obiad?”, a ona natychmiast zaczynała płakać, bo znała moje możliwości. Nie chciałam jej robić przykrości i teraz nie chcę robić przykrości moim wnuczkom.
A jak Pani dba o siebie?
Z wiekiem coraz bardziej o tym myślę, ale zdarza się, że zwyczajnie o tym zapominam. Staram się jednak odpoczywać, badać od czasu do czasu i – jeśli pamiętam – zdrowo odżywiać.
Rozmawiała Beata Cichecka