Pierwsze wzmianki, że człowiek pozostawia swój całkowicie unikalny w przyrodzie ślad zapachowy sygnalizowały XIX-wieczne podręczniki kryminologii. Stwierdzono, że zwierzęta, w tym szczególnie psy, potrafią bezbłędnie weryfikować ludzi, obwąchując ich odzież. Obecnie przypuszcza się, że rolę wiodącą pełnią w tym procesie feromony, a nie substancje aromatyczne.
Stwierdzono również, że wyjątkowo małe stężenie „śladu zapachowego”, na podstawie którego zwierzęta mogą nas rozpoznać niezależnie od zmieniających się sytuacji (np. kąpiel, zdenerwowanie, spożycie specyficznego jedzenia zawierającego związki przenikające do oddechu i potu, takie jak cebula, czosnek) przemawia właśnie za tym, że głównym czynnikiem identyfikującym są feromony. Aby wyobrazić sobie czułość metod rozdzielczych wystarczy wspomnieć, że nos psa wyodrębnia w 1 cm³ kilka cząsteczek feromonów spośród 2,7 x 10 do potęgi 19 pozostałych, znajdujących się w tej samej objętości!
Każdy człowiek wytwarza 400 różnych związków chemicznych, które w różnych zestawieniach powodują powstanie unikalnej kombinacji, miliardy razy większej niż wygrana w lotto. W efekcie ostatecznym prawo wielkich liczb powoduje, że na Ziemi nie ma dwu ludzi wydzielających ten sam zapach! A co się z tym wiąże, o tym samym składzie i stężeniu wydzielanych przez siebie lotnych substancji. Z tego powodu „ślad zapachowy” może służyć do identyfikacji osobniczej w takim samym stopniu jak linie papilarne, obraz tęczówki oka lub kod genetyczny. Co więcej nasz własny zapach nie jest zależny od otoczenia, ubrania czy obecności innych woni. Nie daje się go zneutralizować ani zlikwidować w oparciu o żadne znane metody, gdyż pozostawia trwały ślad na przedmiotach i w pomieszczeniach, w których przebywamy. Z tych względów ślad zapachowy człowieka jest pobierany jako dowód we współczesnej kryminologii. W miejscach gdzie popełniono przestępstwo za pomocą precyzyjnych technik adsorbuje się powietrze i dokonuje wymazów z przedmiotów, po czym umieszcza się je w hermetycznych słojach, gdzie mogą być przechowywane latami, jako tzw. „konserwa zapachowa”. Później w trakcie czynności dochodzeniowych, odpowiednio przeszkolone psy porównują zebrany materiał z zapachem przestępców. W większości krajów cywilizowanych rezultat oceny osmologicznej jest traktowany na równi z innymi niepodważalnymi dowodami prokuratorskimi. Zwierzęta będące weryfikatorami takich czynności, np. psy za pomocą 200 milionów komórek węchowych są w stanie odróżnić zapach konkretnego człowieka od tła, jakie dla niego stanowią inne organizmy żywe i otoczenie.
W filogenetycznym rozwoju ludzi węch stosunkowo niedawno, bo parę tysięcy lat temu przestał służyć do wymiany informacji, identyfikacji niebezpieczeństwa czy zdobywania pożywienia. Jednakże w wielu współcześnie żyjących plemionach prowadzących życie koczownicze, szczególnie leśne (np. Aborygeni, Pigmeje), zapach po staremu stanowi jeden ze zmysłów podstawowych, decydujących o życiu i przetrwaniu.
Wielce prawdopodobna jest koncepcja, która mówi, że otaczającą nas rzeczywistość od momentu urodzin poznajemy przede wszystkim zapachowo. Właśnie w ten sposób noworodki bezbłędnie identyfikują zapach i feromony matki, uspokajając się jedynie w jej obecności. Dzieje się tak dlatego, że narząd lemieszowy niemowląt jest wielokrotnie lepiej zachowany niż u dorosłych, u których w miarę upływającego czasu ulega stopniowemu zanikowi. Wiadomo obecnie, że receptory tego narządu działają niezależnie od zmysłu węchu oraz że współdziałają z innymi receptorami umieszczonymi w jamie ustnej, które z kolei reagują na pozbawione zapachu i smaku substancje nielotne, mające charakter czystych feromonów chemicznych. W ostatecznym efekcie feromony wywołują stereotypowe reakcje i zachowania biorcy, dokonujące się poprzez pobudzenie systemu neuroendokrynologicznego, w tym instynktów i popędów.
Do chwili obecnej nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy różnego typu preludia lub gry miłosne u ludzi odbywają się podobnie jak u innych ssaków, za pośrednictwem lub pod wpływem feromonów, ujawniających stan aprobaty, przyzwolenia na skrócenie dystansu, lub dających znak gotowości seksualnej. Istnieją też poglądy, że nieświadoma (?) wzajemna wymiana przez ludzi feromonów aprobowalnych (bo są również znane feromony odstręczające!) leży u podłoża stanu ostrej fizjologicznej psychozy – czyli miłosnego zauroczenia – jak to głoszą psychiatrzy, lub zjawiska znanego w literaturze pod nazwą miłości spełnionej od pierwszego wejrzenia (feromonowej?).
Tadeusz Apple