zy porozumiewanie się z niemowlętami w pierwszym okresie życia może być pełniejsze? Czy nie musimy być skazani na domysły „co dziecko chce nam powiedzieć”, gdy... mówić jeszcze nie potrafi?
Zdaniem amerykańskich uczonych, którym w sukurs przyszły badania, jakich dokonano w Wielkiej Brytanii, jest to możliwe. Wcale nie trzeba czekać, aż u najmłodszych dzieci w pełni ukształtuje się aparat mowy. Ten bowiem dojrzewa znacznie wolniej niż wczesnodziecięca umysłowość. Wystarczy, że w kontaktach z niemowlętami będziemy się posługiwać najprostszym językiem migowym. Maluchy bardzo szybko się go uczą i przy jego pomocy będzie można się z nimi porozumiewać zanim opanują niełatwą sztuki mówienia.
Jak pokazują badania, jednym z pierwszych „znaków”, jakie przyswajają najmłodsze dzieci jest otwierająca się pięść, oznaczająca „światło”. Ma to miejsce już w wieku około sześciu miesięcy! Potem ilość rozumianych i generowanych przez nie gestów lawinowo wzrasta. Pod koniec pierwszego roku życia, maluchy są już w stanie gestami „wypowiadać” pierwsze pełne zdania. Komunikacja z wyrywkowej zmienia się w permanentną.
Język gestów zalecany dla niemowląt nie jest tożsamy z językiem migowym stworzonym z myślą o osobach niesłyszących. W najlepszym razie to jego odległa pochodna, ponieważ cały czas należy mieć na uwadze to, iż w niedalekiej perspektywie dzieci zaczną mówić (stąd zalecenie jednoczesnego z „miganiem” mówienia). Wśród rodziców noworodków w USA bezpłatnie rozprowadzane są nawet odpowiednie podręczniki.
Obawa, że niemowlęta, które nauczymy „migania”, nie będą chciały w przyszłości mówić, jest nieuzasadniona. Wiele wskazuje na to, iż technika ta wręcz przyspiesza intelektualny rozwój dziecka. Z amerykańskiej praktyki wiemy, że maluchy takie z łatwością przechodzą na język mówiony i pierwsze słowa wypowiadają znacznie szybciej niż rówieśnicy, którzy w niemowlęctwie nie posługiwali się językiem gestów.
Z badań przeprowadzonych przez brytyjskie uczone Linde Acredolo i Susan Goodwyn wynika, że 24-miesięczne „migające dzieci” mówią tak dobrze, jakby miały 28 miesięcy. Natomiast gdy osiągają wiek trzech lat, posługują się językiem, którym normalnie władają dzieci o rok starsze.
„Miganie” zdaje się mieć także związek z ilorazem inteligencji. Badaniom poddano ośmiolatki, które w okresie niemowlęctwa poznały język migowy i posługiwały się nim w kontaktach ze swym najbliższym otoczeniem. Ich IQ było o około 12 procent wyższe niż u dzieci „niemigających”.
Jak wynika z brytyjskich studiów, „miganie” rozwija także zdolności manualne, wyobraźnię, pamięć oraz koncentrację. Wynika to z tego, że wzmacnia ono komunikację między prawą i lewą półkulą mózgową, co potęguje kreatywność i ekspresję.
RW