W okresie wakacji jest o nich głośno. Trudno znaleźć miejsce, gdzie ich nie ma. Te wszędobylskie bakterie nie są dla nas zbyt szkodliwe, dopóki jednak nie trafią na odpowiednie warunki i nie zaczną wydzielać trującej enterotoksyny. Namnażają się tak szybko, że w ciągu doby z komórki macierzystej powstać może ponad miliard komórek dziedzicznych.
Bakterie to rośliny. Dość nietypowe i tajemnicze. Potrafią zaprzyjaźnić się tylko ze zdrowym organizmem człowieka. A gronkowce to duża grupa bakterii gram-dodatnich, ziarniaków, które dzielimy na dwie zasadnicze grupy – koagulazo-ujemne i koagulazo-dodatnie. Gronkowce koagulazo-dodatnie (np. gronkowiec złocisty, S. aureus) są potencjalnie bardziej patogenne niż koagulazo-ujemne (np. gronkowiec naskórkowy, dawniej biały, S. epidermidis).
Zakażenia gronkowcami koagulazo-ujemnymi są utrapieniem chorych z obniżoną odpornością oraz pacjentów długo leczonych w szpitalach; wtedy gdy ich naturalna odporność wystawiona jest na najcięższą próbę. Gronkowiec tylko czeka na taką okazję. Szybko atakuje skórę, spojówki, gardło, a po kilku dniach może rozprzestrzenić się do innych narządów.
Mikroby i ludzie
Gronkowce żyją w otoczeniu człowieka od tysiącleci, i w tej relacji wytworzyły sobie wiele mechanizmów pozwalających na „pokojowe współistnienie”. Człowiek sporo korzysta z obecności gronkowców na skórze i błonach śluzowych (kolonizacja następuje u dziecka już w ciągu 2–4 godzin po porodzie – od matki), ponieważ jest to jego naturalna ochrona przed inwazją innych groźnych drobnoustrojów.
Ten dynamiczny układ zależny jest od wielu czynników, takich jak: higiena osobista (niedostatek lub nadużywanie), układ odporności skóry (np. oparzenie, uraz), układ odpornościowy błon śluzowych (owrzodzenia, zmiany alergiczne), odporność komórkowa i humoralna (palacze, alkoholicy), stan metaboliczny pacjenta (np. cukrzyca ułatwiająca rozwój zakażeń), stan krążenia w naczyniach dystalnych (osoby z niedokrwieniem kończyn mają zmiany troficzne, które szybko ulegają zakażeniu). Sprzyjają im także: nadmierna wilgotność (wywołana nasilonym poceniem się), łojotok lub nieprawidłowe rogowacenie naskórka.
Nosicielstwo gronkowca złocistego nie jest równoznaczne z początkiem infekcji. Jego obecność w gardle, poświadczona w pobranym wymazie, nie grozi od razu zarażeniem innych osób, jednak kiedy już dojdzie do zakażenia tą bakterią, to przechodzi ono z człowieka na człowieka (przez brudne ręce lub zakażony sprzęt medyczny).
Słodka pułapka z lodów i kremówek
Źródłem skażenia żywności jest najczęściej pracownik wytwórstwa spożywczego oraz sprzęt i pomieszczenie, gdzie te potrawy są przygotowywane. Tą drogą gronkowiec złocisty dostaje się do popularnych pokarmów: lodów, ciastek, jajek i sałatek garmażeryjnych. Ponadto do mleka i nabiału, mięsa i przetworów mięsnych – tatara, kotletów mielonych, kaszanki, salcesonów, drobiu oraz przetworów z ryb.
Odpowiednia obróbka cieplna (pasteryzacja i sterylizacja) wystarczą do inaktywacji gronkowca w żywności. Problem stanowi jednak silnie trująca enterotoksyna produkowana przez te bakterie. Jest ona oporna na ciepło i nie zniszczymy jej gotowaniem, gdyż nie rozkłada się nawet w tak wysokich temperaturach. Wystarczy więc liznąć loda z wytwórni, która higienę zaniedbała i można poważnie się zatruć toksyną gronkowca.
Objawy zatrucia gronkowcem
Gdy wymiotujemy, mamy biegunkę i boli nas brzuch, mówimy, że zatruliśmy się. Jednak często są to tylko objawy niestrawności, która może być spowodowana np. nietolerancją niektórych pokarmów lub przejedzeniem się. Lekarze nazywają zatruciem dolegliwości żołądkowo-jelitowe, które powstają na skutek zjedzenia pokarmów zawierających chorobotwórcze bakterie lub ich toksyny. To ważne zróżnicowanie, gdyż od tego zależą metody leczenia.
Nie powinniśmy zwlekać z wizytą u lekarza, gdy objawy chorobowe, takie jak: bóle brzucha, wymioty, gorączka nie mijają po dwóch dniach, a wystąpiły po zjedzeniu lodów czy popularnej kremówki.
W tym czasie należy dużo pić, aby uniknąć odwodnienia. Zwykle wystarcza zażycie środków przeciwbólowych, rozkurczowych (np. Pyralginum, No-Spa) i przeciwbiegunkowych (np. węgiel medyczny, Smecta). Należy przestrzegać diety. W cięższych przypadkach lekarz może zalecić antybiotyk.
Nie daj się bakteriom
Wystarczy, że będziemy przestrzegać kilku podstawowych zasad, a zmniejszymy ryzyko zachorowania.
- Myć ręce przed jedzeniem i po wyjściu z toalety.
- Nie spożywać przeterminowanej żywności, zwłaszcza w puszkach lub z uszkodzonych opakowań.
- Należy jeść właściwie przygotowaną żywność (świeżą grillowaną, pieczoną, gotowaną).
- Nie kupować ciastek z kremem i lodów na ulicznych stoiskach.
- Otwarte serki, soki, a nawet wino po 24–58 godzinach nie nadają się do spożycia.
- Dokładnie myć ciepłą wodą jajka, surowe mięso oraz owoce i warzywa przed przygotowaniem.
- Unikać surowego mleka „prosto od krowy”.
- Sprawdzać daty przydatności produktu do spożycia.
Częste mycie...
Pod mikroskopem przypomina żółtozielone dojrzałe winogrona, bo tworzy skupiska w postaci kulistych ziaren (stąd nazwa gronkowca). Jedna trzecia ludzkości żyje z nim za pan brat. To nie żart, co trzeci z nas nosi go na skórze, w układzie pokarmowym, a często w nosie.
Salmonella i gronkowiec to tzw. choroby „brudnych rąk”, ponieważ do ich rozwoju prowadzi właśnie brak higieny podczas produkcji artykułów spożywczych i przechowywanie żywności w niewłaściwych warunkach podczas upałów (zamrażanie ich i odmrażanie), w wyniku czego rozwijają się w niej wspomniane bakterie chorobotwórcze. Pracownikom mającym bezpośredni kontakt z żywnością zaleca się okresowe badania na nosicielstwo.
Jednak nie wylewajmy dziecka z kąpielą, bo w powiedzeniu „częste mycie skraca życie” jest ziarnko prawdy. Jeśli myjemy się środkami zawierającymi detergenty, to jednocześnie usuwamy warstwę ochronną skóry i częściowo nasze własne bakterie, a tym samym ułatwiamy kolonizację obcym drobnoustrojom. Bierzmy prysznic, a mydło jest tym lepsze, im mniej jest w nim chemii, bowiem każda kąpiel pozbawia nas warstwy ochronnej, a jeśli już chcemy wylegiwać się w wannie, korzystajmy z kąpieli ziołowych, gdyż mniej obniżają napięcie powierzchniowe niż detergenty oraz mniej naruszają warstwę łojową naskórka i naturalną florę ochronną.
Victoria Szymańska