Nadpobudliwość towarzyszy ponad 10 mln Polaków. Z danych statystycznych Instytutu Pentor wynika, że w ciągu każdego miesiąca co trzeci badany rodak wdał się w kłótnię z nieznajomym, co czwarty zrobił awanturę w sklepie, co piąty wybuchnął gniewem na ulicy. Osoby najczęściej wpadające w wściekłość to kierownicy, menedżerowie, właściciele firm oraz ich niepracujące żony. Zwykle mają od 30 do 40 lat.

 

Uczucie gniewu jest głęboko zakorzenione w naturze człowieka. Przybywa z najbardziej pierwotnych ośrodków mózgu, położonych w układzie limbicznym, stanowiącym miejsce powstawania popędów i emocji. Powstrzymywanie takich impulsów, czyli hamowanie instynktownych zachowań, należy do zadań tzw. kory przedczołowej w płacie czołowym mózgu. Dowiedziono, że osoby z natury gwałtowne wyróżnia niska aktywność właśnie tego miejsca umysłu. Także uszkodzenie płatu czołowego powoduje, że człowiek nie kontroluje swoich popędów – podatność na emocję wzrasta u osób, które doznały urazu przedniej części mózgu.

Niemożność opanowania gniewu, złości i tym podobnych emocji może być też oznaką poważnych chorób. Ataki złości przeżywa np. 40 proc. pacjentów cierpiących na ciężką depresję. Gniew jest również charakterystyczną cechą osobowości narcystycznej. Osobnik taki reaguje agresją na najmniejszą krytykę, bowiem godzi ona w jego wysoką samoocenę. Częste wpadanie w wściekłość pociąga za sobą inne zaburzenia i szkodzi fizycznemu zdrowiu.

Reklama

 

Gniew i złość zwiększa wydzielanie hormonów stresu, takich jak adrenalina i noradrenalina, co wywołuje przyspieszone bicie serca i wzrost ciśnienia krwi. Konsekwencją częstego powtarzania się takich stanów może być arytmia serca i zawał mięśnia sercowego. „Ludzie agresywni i wrogo nastawieni do otoczenia częściej cierpią na chorobę wieńcową niż osoby z wysokim poziomem cholesterolu, nadwagą i nadciśnieniem tętniczym” – stwierdził prof. Raymond Niaura z Uniwersytetu Harvarda w Bostonie (USA). Potwierdzają to badania dr Patricii Chang z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore. Wśród dawnych studentów tej uczelni, mężczyźni często wpadający w gniew są trzykrotnie bardziej podatni na choroby serca i mają pięciokrotnie częściej zawał przed 50 rokiem życia niż ich spokojni koledzy. Im większą okazujemy wrogość wobec świata, tym szybciej zdarza nam się go opuścić!

Niezwykle ważne jest więc zdobycie umiejętności radzenia sobie ze stresem. W Stanach Zjednoczonych osoby poddające się gwałtownym emocjom mogą korzystać z wielu różnego rodzaju uspokajających terapii. Uczestniczyło w nich już ponad milion osób. Coraz częściej ludzie, którzy w gniewie wywołują publiczne awantury, są przez amerykańskie sądy skazywani na przymusowe leczenie.

Również w Polsce można skorzystać z porady psychologa lub skończyć kurs radzenia sobie ze złością. Specjaliści z firm szkoleniowych uczą różnych technik ujarzmiania gniewu. Niecierpliwym doraźnie przepisywane są odpowiednie leki.

Skłonność do impulsywnego zachowania jest czasem związana z niedostatkiem neuroprzekaźnika serotoniny w mózgu. Dlatego takie leki jak prozac, które podnoszą poziom serotoniny, przynoszą uspokojenie. W medycynie są one stosowane w leczeniu agresywnych przestępców i pacjentów z napadami furii. Normalnemu, zdrowemu człowiekowi wystarczy poznanie i stosowanie którejś z technik relaksacyjnych.

W opanowaniu emocji zawsze przydaje się poczucie humoru. Można wyobrazić sobie wywołującego wściekłość osobnika w śmiesznej sytuacji, na przykład na nocniku. Zdarza się nam wtedy wybuchnąć nie gniewem, lecz śmiechem.