FLUOR W STANIE WOLNYM TO ŻÓŁTAWY GAZ O OSTRYM ZAPACHU. Jest niezwykle aktywny chemicznie, to znaczy, że z wielką łatwością wchodzi w reakcje z innymi pierwiastkami i łączy się z nimi, tworząc nowe związki. Dlatego przez wiele lat chemikom nie udawało się wyodrębnić go w czystej postaci. Powiodło się dopiero pod koniec XIX wieku francuskiemu chemikowi, Henriemu Moissanowi, a jego wysiłek uhonorowano najwyższym naukowym wyróżnieniem: Nagrodą Nobla.
W profilaktyce przeciwpróchniczej zastosowano fluor – a właściwie fluorki, czyli jego związki – już w 1874 roku w Niemczech. Jednak różnorodne związki fluoru miały i mają niezwykle szerokie zastosowania: od wytrawiania szkła przez truciznę na owady po tomografię komputerową. Jak doszło do tego, że tak wszechstronny i aktywny związek zaaplikowano na ludzkie zęby?
Z natury rzeczy fluor jest składnikiem kości i zębów, ale okazało się, że dodatkowa aplikacja tego pierwiastka może zmieniać strukturę szkliwa – jony fluoru, wchodząc w reakcję z jednym z głównych budulców szkliwa, tzw. apatytami, utwardzają je i uodparniają na działanie bakterii. A dodatkowo, fluor spowalnia metabolizm bakterii, lęgnących się w płytce nazębnej, utrudniając ich rozwój – i tym samym odwlekając w czasie rozwój próchnicy.
Samo dobro?
Ale niewątpliwe zasługi fluoru w utwardzaniu szkliwa to tylko jedna, jasna strona działania tego pierwiastka. Fluor wchłonięty w nadmiernych ilościach może być bardzo szkodliwy. Dolegliwości związane z zatruciem tym pierwiastkiem to fluoroza, w najłagodniejszej postaci objawiająca się białymi smużkami lub plamkami na szkliwie zębów. Czy grozi każdemu, kto stosuje pastę do zębów z fluorem? Nie. Powodem fluorozy są raczej nadmierne ilości fluoru przyjmowane z wodą pitną. To, co jest największym atutem związków fluoru stosowanych w pastach – zdolność utwardzania szkliwa – przy przedawkowaniu staje się obosiecznym mieczem. Szkliwo, owszem, twardnieje, ale zarazem staje się także bardziej kruche, i dotyczy to, niestety, nie tylko zębów, ale i kości. U osób dorosłych fluoroza może wiązać się z uszkodzeniami układu nerwowego, a także nerek.
Fluoryzacja wody pitnej
Wiele krajów na świecie odchodzi obecnie od dodatkowego fluoryzowania wody pitnej. Gorąca dyskusja na ten temat toczy się w Stanach Zjednoczonych, gdzie wodę fluoryzuje się od 1945 roku – zwolennicy argumentują podtrzymanie takiego stanu rzeczy statystykami, które wykazują spadek zachorowań na próchnicę, przeciwnicy burzą się przeciwko „przymusowej aplikacji lekarstwa” i przytaczają dowody na toksyczność dużych dawek fluoru. Rzeczywiście, na całym świecie, tam gdzie poziom stężenia tego pierwiastka w wodach pitnych jest wysoki, np. w niektórych rejonach Indii, wzrasta liczba przypadków zniekształceń i większej kruchości kości, zmian w układzie nerwowym czy uszkodzeń nerek.
Złota zasada głosi, że dodatkowa fluoryzacja jest zbędna, a nawet szkodliwa, jeśli w wodzie z kranu jest więcej niż 0,7 mg jonów fluorkowych na litr. W Polsce optymalne stężenie fluoru ma Poznań, a wysokie – na przykład województwo pomorskie.
A co z pastą?
Oczywiście w pastach do zębów fluor nie występuje w postaci czystej. Aktywne składniki fluoryzowanych past to związki tego pierwiastka: fluorek sodu, fluorek cyny i jednofluorofosforan sodu. Prowadzone w Polsce badania fluoryzowanych past wykazały, że najskuteczniejszą kombinacją jest fluorek sodu połączony z krzemionką, która ma właściwości ścierne, usuwa więc osad nazębny, przygotowując niejako powierzchnię zębów do przyjęcia związków fluoru. Jak zatem wybrać najlepszą pastę do zębów? Tu bierzemy pod uwagę kilka czynników. Po pierwsze powinniśmy dowiedzieć się, jak wygląda stężenie fluoru w wodzie pitnej w miejscu naszego zamieszkania. Te dane można sprawdzić w lokalnych stacjach sanepidu. Jeśli stężenie fluoru jest wysokie, warto po pierwsze, wzbogacić dietę o produkty z dużą zawartością wapnia, który utrudnia odkładanie się fluoru w organizmie, a po drugie, poszukać pasty o niższej zawartości tego pierwiastka. Dostępne w Polsce pasty zawierają od 500 do 1500 ppm fluoru (ppm oznacza „part per million”, czyli jedną milionową część). Małe dzieci, którym zdarza się przy myciu ząbków połykać pastę, mają dla siebie środki o jeszcze niższej zawartości fluoru, między 250 a 400 ppm. Tam, gdzie fluoru w wodzie pitnej jest mało, można stosować pasty czy płukanki ze zwiększoną jego ilością, ale zawsze warto dopytać stomatologa, żeby uniknąć przedawkowania i szkodliwych skutków ubocznych.
Przez talerz
Rozpoczęty we wczesnych latach 90. ubiegłego wieku program lakierowania zębów (szczególnie mleczaków) jest bardzo efektywną metodą dostarczania właściwej ilości fluoru we właściwe miejsce. Niestety, jest to ciągle metoda dość kosztowna i pracochłonna, zatem jeszcze nie obejmuje całej populacji dzieci. Warto wiedzieć, że naturalne i łatwo przyswajalne związki fluoru można znaleźć w pożywieniu – dość dużo zawiera go herbata, a także ryby, rośliny strączkowe, ziemniaki, kapusta, sałata, szpinak i brokuły. Wielbicielom herbaty i zieleniny nie grozi, oczywiście, fluoroza ani przedawkowanie tego pierwiastka – jest w nich w zbyt małej ilości – co kieruje naszą uwagę w stronę zdrowego, urozmaiconego żywienia.
Bożena Paciorek