Czołowi naukowcy zajmujący się zdrowiem publicznym nawołują do wprowadzenia całkowitego zakazu sprzedaży tytoniu do 2040 roku. Dowodzą, że z odpowiednim poparciem polityków i po podjęciu bardziej intensywnych działań opartych na dowodach przeciwko koncernom tytoniowym, świat bez papierosa – w którym mniej niż 5 procent dorosłych korzysta z tej używki – mógłby stać się rzeczywistością w ciągu niespełna trzech dekad.
W artykule opublikowanym w piśmie „The Lancet” międzynarodowa grupa ekspertów zajmujących się zdrowiem i polityką zdrowotną pod kierownictwem profesora Roberta Beaglehole’a z Uniwersytetu Auckland w Nowej Zelandii wzywa ONZ do podjęcia zintensyfikowanych działań uderzających w sprzedaż tytoniu.
Naukowcy ostrzegają, że do końca XXI wieku aż 1 miliard ludzi umrze z powodu palenia papierosów i stosowania innych wyrobów tytoniowych, jeżeli nie nastąpi wzmożenie działań przeciwko przemysłowi tytoniowemu. 80 procent ofiar tytoniu będzie pochodzić z krajów o niskim i średnim dochodzie – ludność tych państw poniesie najwyższe koszta niszczycielskich ekonomicznych i społecznych skutków chorób spowodowanych przez papierosy i inne wyroby tytoniowe.
Według profesora Beaglehole’a nadszedł już czas, aby świat przyjął postawę braku akceptacji dla szkód wyrządzanych ludzkości przez przemysł tytoniowy i zaczął dążyć w kierunku świata wolnego od legalnej czy też nielegalnej sprzedaży wyrobów tytoniowych. Świat, w którym tytoń jest niewidoczny, nie istnieje w umysłach ludzi i jest niemodny – chociaż nie jest jeszcze zabroniony – może stać się rzeczywistością w ciągu niespełna 30 lat, pod warunkiem pełnego zaangażowania rządów państw, organizacji międzynarodowych (takich jak WHO i ONZ) oraz społeczeństwa obywatelskiego.
Dziesięć lat po uchwaleniu przez WHO „Konwencji Ramowej dla ograniczenia zdrowotnych następstw palenia tytoniu”, zaledwie 15 procent populacji świata dysponuje odpowiednim dostępem do programów rzucania palenia. Co więcej, mniej niż 1 procent ludności płaci podatki od wyrobów tytoniowych na poziomie rekomendowanym przez WHO, chociaż badania potwierdzają, że zwiększanie ceny papierosów poprzez wyższe opodatkowanie należy do najskuteczniejszych sposobów zmniejszania ich konsumpcji. W tym samym okresie aż 50 milionów ludzi zmarło na choroby spowodowane przez tytoń, co dowodzi, że sama Konwencja nie jest wystarczającym środkiem gwarantującym znaczące zmniejszenie liczby osób korzystających z wyrobów tytoniowych.
W kolejnym artykule zamieszczonym w piśmie „The Lancet” japoński profesor Kenji Shibuya wykazuje, że chociaż globalny współczynnik korzystania z tytoniu stopniowo ulega zmniejszaniu, w niektórych krajach zwiększy się on w ciągu następnej dekady, zwłaszcza w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Ponieważ rośnie liczba ludności na świecie, można założyć, że w roku 2025 będzie ponad 1 miliard palaczy, chyba że nastąpi globalne przyspieszenie działań wymierzonych w koncerny tytoniowe i palenie.
Autorzy artykułów zgadzają się z tym, że chociaż założenia Konwencji skutecznie wprowadzono w kilku krajach (m.in. Australii, Nowej Zelandii, Finlandii, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szkocji i krajach regionu Pacyfiku), nastała potrzeba zwiększenia wysiłków w celu przestrzegania ogólnoświatowych przepisów i zaleceń dotyczących wyrobów tytoniowych. Można to osiągnąć poprzez bardziej skuteczne wdrożenie Konwencji w krajach, w których dotychczas nie było to udane, oraz przez większą aktywność ONZ w zapoczątkowaniu globalnej akcji wyeliminowania sprzedaży i korzystania z tytoniu.
Co prawda konwencja WHO przyczyniła się znaczne do zmniejszenia stosowania tytoniu, naukowcy jednak twierdzą, że dotychczas działania były skoncentrowane głównie na ograniczeniu popytu na papierosy, tymczasem – aby osiągnąć pożądane efekty – należy przenieść ciężar działań na producentów wyrobów tytoniowych (są to zaledwie cztery międzynarodowe koncerny i jeden państwowy należący do Chin). Trzeba wdrożyć bardziej drakońskie przepisy oraz dokładniej obserwować działania producentów.
Zmniejszony popyt na wyroby tytoniowe w krajach o wysokim poziomie dochodu obywateli spowodował zmianę w polityce wielkich koncernów, które zwróciły uwagę na biedniejsze państwa w Afryce i Azji.
Naukowcy dostrzegają jeszcze inny ważny aspekt:
– Wbrew twierdzeniom koncernów tytoniowych, działania marketingowe celowo kierowane są do kobiet i młodych ludzi – mówi profesor Anna Gilmore z Uniwersytetu Bath w Wielkiej Brytanii. – Przemysł tytoniowy cały czas ingeruje w rządowe wysiłki zmierzające do wprowadzenia skutecznych metod kontroli używania tytoniu. Jeżeli świat ma kiedykolwiek całkowicie uwolnić się od tej używki, konieczne jest dokładne monitorowanie nieczystej działalności koncernów, a kraje, które odważą się na walkę z brudną taktyką producentów, muszą otrzymać większe globalne wsparcie.
Źródło: www.sciencedaily.com