Powszechnie wiadomo, że ludzie z dużymi uszkodzeniami mózgu i rdzenia, niezależnie od tła i wywołującej je przyczyny, są skazani na trwały deficyt czynności wcześniej zawiadywanych przez wybrane struktury układu nerwowego. Przywykliśmy do tego, że niczyjego zdziwienia nie budzi drżenie parkinsoników, a także koszący chód ludzi z porażeniem rdzenia czy stwardnieniem rozsianym. Ułomność tych naszych bliźnich przyzwyczaiła nas do myślenia o nieodwracalności chorób, na które cierpią.
Tymczasem od lat trwają wytężone prace, aby tę złą sytuację zmienić, a dziedziczny ewolucyjnie dopust boży przekształcić w bardziej znośną formę cierpienia. Generalnie chodzi o to, w jaki sposób przywrócić utracone czynności zawiadywane przez układ nerwowy, jak usprawnić transmisję bodźców w uszkodzonych autostradach dróg rdzeniowo-mózgowych. Innymi słowy, w jaki sposób wzbudzić w zniszczonych miejscach procesy naprawcze.
Dotychczasowa wiedza neurologów obracała się w tym względzie w zaklętym kręgu spostrzeżeń klinicznych świadczących, że z nierozpoznanych powodów centralny układ nerwowy nie potrafi, nie chce lub z jakichś względów jest blokowany przez mechanizmy nie dopuszczające do jego samoczynnej regeneracji. Zastanawiano się nad przyczynami istnienia takiego fenomenu doskonale wiedząc, że wszystkie inne tkanki organizmu nader skutecznie potrafią odbudowywać swoją strukturę, jak chociażby nasza krew, która kilka razy w roku ulega całkowitej komórkowej odmianie.
Sądzono, że przyczyną takiej odmienności mózgu i rdzenia jest brak procedur służących do uruchomienia procesów naprawczych. Zakładano nawet, że rozpoczęcie procedur naprawczych mózgu i rdzenia mogłoby zakłócać prawidłową pracę pobliskich szlaków w układzie nerwowym, doprowadzać do chaosu i pojawienia się błędnych połączeń w rdzeniu, zaś w mózgu skutkować dezintegracją osobowości i pojawieniem się objawów rozpadu, jak to ma miejsce w schyłkowej, nieleczonej schizofrenii.
Odkrycia ostatnich lat są przełomowe i pozwoliły na zrozumienie kilku nieznanych dotąd mechanizmów ustrojowych hamujących procesy regeneracji w ośrodkowym układzie nerwowym. Obecnie wiemy, że na skutek złożonych procesów biochemicznych mózg i rdzeń kręgowy – ze względu na istnienie barier krew–mózg oraz krew–płyn mózgowo-rdzeniowy – stają się praktycznie nieprzenikliwe dla specyficznych komórek układu obronno-naprawdczego, tzw. makrofagów. To one potrafią usunąć ze zniszczonych tkanek układu nerwowego martwe lub zużyte tkanki, jak też unicestwiać dopływające z prądem krwi bakterie. Niestety, nie przenikają one do mózgu ani rdzenia.
Zupełnie inaczej proces regeneracji toczy się w obwodowym układzie nerwowym, gdzie mechanizmy naprawcze działają skutecznie, pomagając w odbudowie zniszczonych nerwów, a proces regeneracji jest uruchamiany nawet w przypadku ich pełnego przecięcia lub chirurgicznego zespolenia. Z kolei zjawisko braku lub deficytu makrofagów – jak to ma miejsce w centralnym układzie nerwowym – nie jest jedyną przyczyną złej regeneracji mózgu i rdzenia. Kolejnej dopatrzono się w specyficznych białkach znajdujących się w koszulkach jakie otaczają włókna nerwowe. Mają one blokować możliwości odbudowy zniszczonych neuronów mózgu i rdzenia. Działanie wspomnianych białek ma również polegać na aktywizowaniu niektórych komórek w stronę procesów skutkujących ostatecznie całkowitym zahamowaniem odbudowy zniszczonych tkanek. Innym przełomowym odkryciem było udowodnienie, że komórki blokujące regenerację w ośrodkowym układzie nerwowym po naświetleniu promieniami rentgenowskimi nie uruchamiają zakodowanego w nich programu, co paradoksalnie sprzyja uaktywnieniu samoistnych procedur naprawczych. A więc nie jest prawdą, że mózg i rdzeń nie mają możliwości regeneracyjnych, tylko proces ten jest w nich filogenetycznie hamowany.
Dalsze rozpoznanie struktur i funkcji białek służących regeneracji spowodowało pozytywne wyniki doświadczeń, jakie podjęto na zwierzętach. Ich mózgi i rdzenie poddano najróżniejszym uszkodzeniom, a następnie w oparciu o nowe obserwacje procesów regeneracyjnych prowokowano zjawisko samoistnego odrastania neuronów, tworzenia wiązek nerwowych i wytwarzania połączeń między strukturami, których łączność wcześniej uległa całkowitemu przerwaniu.
Obecnie do końca nie wiemy, dlaczego natura nie wyposażyła mózgu i rdzenia w samoczynnie uruchamiające się procesy regeneracyjne, a poprzestała na intensywnym ich hamowaniu. Jednakże niewątpliwym faktem jest, że znaleźliśmy drogę wyjścia z patowej sytuacji, gdyż – jak dowiedziono – mechanizmy hamujące regenerację ośrodkowego układu nerwowego można oszukać, a pozornie działając „wbrew naturze”, doprowadzić do uruchomienia procesów zdrowienia.
Na praktyczne skutki przyjdzie jeszcze trochę poczekać, ale dotychczasowe doświadczenia na zwierzętach dowodnie wskazują, że mimo dokonywania eksperymentalnych zniszczeń wybranych fragmentów mózgu i rdzenia można doprowadzić do remisji niedowładów i porażeń, przywrócenia czynności i czucia w przypadku przerwania rdzenia. Poddane badaniom zwierzęta wracały do zdrowia i podejmowały czynności, które bezpowrotnie traciła grupa kontrolna, w której nie stosowano sposobów wyłączania procesów hamujących regenerację.
W ostatnich latach w Izraelu i Australii przeprowadzono cykl badań na ludziach dotkniętych kalectwem z powodu urazów mózgu i rdzenia. W wyniku odniesionych obrażeń utracili oni kontrolę nad własnym ciałem. Zastosowanie pionierskich metod w wielu przypadkach dało oszałamiające wyniki: remisję niedowładów i powrót funkcji czuciowych, czyli poprawę kliniczną jakiej nie można było uzyskać żadnymi wcześniej znanymi metodami. Wydaje się, że na horyzoncie nauk medycznych zapalono światło, które w nieodległej przyszłości pozwoli leczyć nie tylko urazy, lecz również wylewy krwi do mózgu, stwardnienie rozsiane, alzheimera i wiele innych chorób centralnego układu nerwowego. Wypada jedynie mieć nadzieję, że powszechne wdrożenie tych metod nastąpi jak najszybciej.
Dr n. med. Marian Kuźmiar