O szkodliwości czerwonego mięsa lekarze i dietetycy mówią już od dawna. Jednak nikt dotychczas nie sugerował, że spożywanie przygotowanych z niego potraw może skrócić nam życie. Naukowcy z Harvard Medical School przeanalizowali dane ponad 121 tysięcy osób z blisko 28 lat i orzekli, że jeśli zajadamy się kotletami, parówkami i kiełbasami, możemy się spodziewać szybszego zgonu.
Osoby badane (kobiety po 40. roku życia, a mężczyźni – około pięćdziesiątki) co 4 lata musiały szczegółowo opowiadać o swoich nawykach żywieniowych. Pytano je także o styl życia (spożycie alkoholu, aktywność fizyczną, palenie papierosów).
Około 20 procent uczestników eksperymentu zmarło przed jego zakończeniem. Średnio wraz z każdą dodatkową porcją czerwonego mięsa dziennie ryzyko zgonu rosło o 13 procent, a z każdą porcją takiego mięsa w formie przetworzonej (czyli na przykład parówek, bekonu, salami) – o 20 procent. Naukowcy ustalili, że zastąpienie jednej porcji czerwonego mięsa drobiem, rybami, warzywami czy produktami pełnoziarnistymi zredukowałoby ryzyko zgonu o 7–19 procent.
Okazało się także, że osoby, które spożywały więcej czerwonego mięsa, były bardziej otyłe, więcej paliły i piły niż ich rówieśnicy, a do tego unikały aktywności fizycznej.
Czerwone mięso szkodzi nam nie tylko dlatego, że dostarcza tłuszczów nienasyconych, które szkodzą naszemu sercu. Mięso mocno spieczone produkuje zewnętrzną warstwę kancerogenów, a przetworzone – zawiera dodatki, które spożywane w nadmiarze także mogą działać rakotwórczo.
Podobne badanie dotyczące szkodliwości czerwonego mięsa przeprowadzono już w 2009 roku w National Cancer Institute. Odkryto wtedy, że u osób, które zjadały codziennie czerwone mięso (w ilości około 0,5 funta wołowiny lub jednego steka), ryzyko zgonu w ciągu najbliższych 10 lat wzrastało o 30 procent.
Źródło: news-medical.net