Spośród chorób przenoszonych drogą płciową, popularnie zwanych wenerycznymi, najbardziej znane są kiła i rzeżączka. O chlamydiozie wiemy mało, prawie nic. Sytuacja przedstawiona w jednym z odcinków telewizyjnego serialu „Na dobre i na złe” wcale nie była wysnuta z fantazji. Tak właśnie często bywa: pacjentka zarażona chlamydiozą przez męża i niczego przez długi czas nieświadoma, miała już poważne powikłania wskutek nieleczonej choroby, która może z początku przebiegać z mało charakterystycznymi objawami lub w ogóle bezobjawowo. Mąż też nie miał pojęcia o tym, że został zarażony podczas jakiejś „przygody”.

 

Według amerykańskich statystyk dochodzi tam rocznie do ok. 3 milionów nowych zarażeń, głównie wśród nastolatków i osób do 25 roku życia.

Polskie dane na temat chlamydiozy są raczej przypadkowe. O ile bowiem rejestruje się osoby zarażone kiłą czy rzeżączką, trafiające do specjalistycznych poradni, o tyle skalę występowania chlamydiozy trudno określić, bo pacjenci z różnymi nieswoistymi objawami szukają pomocy w gabinetach urologów, ginekologów, lekarzy ogólnych. Nie zawsze poddają się badaniom potwierdzającym wystąpienie chlamydiozy, przyjmują standardowe antybiotyki podawane przy stanach zapalnych. Czasem to pomaga, czasem przynosi przejściową poprawę samopoczucia.

 

O chlamydiozie, jej objawach, niebezpiecznych powikłaniach, a także o wywołujących ją chlamydiach rozmawiamy ze specjalistą wenerologiem Julią SZABLEWSKĄ.

 

 

– Chlamydioza, choroba stosunkowo mało znana, pojawia się obecnie coraz częściej...

– Jest najczęstszą z przyczyn nierzeżączkowego zapalenia cewki moczowej (NGU). Przyczyn tego zapalenia może być wiele; jego sprawcą bywa m.in. rzęsistek pochwowy, ale także wirusy, drożdże i inne drobnoustroje. W 35–70 proc. przypadków zapalenie to wywołuje bakteria Chlamydia trachomatis.

W Polsce szczyt zachorowań na chlamydiozę zanotowano w latach 1984–1985 – rejestrując ponad 9 tys. przypadków. Aktualne dane nie są już miarodajne, bo po pierwsze nie wszyscy lekarze przestrzegają obowiązku rejestracji i zgłaszania, a poza tym – wskutek reformy systemu opieki zdrowotnej – zmienił się system leczenia, dawne mechanizmy rejestracji i ścisłej współpracy poszczególnych placówek mocno się rozregulowały. Statystyki są niejasne również dlatego, że zakażenia chlamydialne cewki moczowej są z reguły mniej uważnie traktowane niż rzeżączka.

W USA, gdzie nierzeżączkowe zapalenie cewki moczowej nie podlega rejestracji, liczbę zachorowań szacuje się na około 3 mln rocznie; NGU jest tam o wiele częstsze od rzeżączki.

Reklama

 

– A co wiemy o Chlamydia trachomatis i w ogóle o chlamydiach?

– Przez długi czas rzeczywiście niewiele wiedziano o tej chorobie, bo jest ona trudna do zdiagnozowania laboratoryjnego, ono zaś – sporo kosztuje.

Poznanie Chlamydii trachomatis stało się możliwe w miarę niedawno dzięki nowoczesnym technikom wirusologicznym i metodom wykorzystującym osiągnięcia biologii molekularnej.

Chlamydie nie są widoczne w mikroskopie optycznym, nie mogą też być hodowane na sztucznych podłożach, z czego wynika podstawowa trudność diagnostyczna. Uważane dość długo za wirusy, różnią się jednak od nich. Posiadają ścianę komórkową podobną do bakterii gram ujemnych, zawierają kwasy nukleinowe DNA i RNA, są wrażliwe na antybiotyki.

Chlamydie występują w przyrodzie dość powszechnie, lecz dopiero 30 lat temu wyodrębniono dwa gatunki. Jeden to Chlamydia psittaci wywołująca u ludzi tzw. chorobę ptasią, druga – to właśnie Chlamydia trachomatis, która ma aż 15 immunotypów, różniących się antygenowo i biologicznie. Trzy typy Chlamydii trachomatis wywołują jaglicę, poważną chorobę oczu, która w Polsce w tej chwili już prawie nie występuje, ale w latach międzywojennych szerzyła się na ubogich terenach wiejskich. Obecnie jaglica, która może doprowadzić do utraty wzroku, występuje w krajach zacofanych, gdzie według danych WHO spowodowała ślepotę kilku milionów ludzi. Jaglica nie jest przenoszona drogą płciową. Rezerwuarem bakterii są śluzówki oczu.

 

– Czy inne typy chlamydii odpowiadają tylko za NGU, czy też powodują jeszcze jakieś infekcje?

– Inne trzy typy Chlamydia trachomatis wywołują rzadko spotykaną w Polsce ziarnicę weneryczną pachwin, natomiast pozostałe, zaliczane do tzw. szczepów okulogenitalnych, są przenoszone drogą płciową, powodując NGU oraz zakażenia spojówek następujące w wyniku autoinfekcji z dróg płciowych. Lista schorzeń, jakie w krajach wysoko rozwiniętych wywołują te właśnie okulogenitalne szczepy Chlamydia trachomatis jest o wiele dłuższa. Warto wymienić np. zapalenie dolnych powiek, z dużym jęczmieniem i o ciężkim przebiegu – choć w odróżnieniu od jaglicy niepowodujące zapalenia rogówki – i bliznowacenia. Na tej liście są też: zapalenia najądrzy, ropnie okołowątrobowe u kobiet, zapalenie spojówek noworodków wskutek chlamydiozy dróg rodnych matki. Przeniesienie zakażenia z matki na dziecko może też spowodować bardzo ciężkie chlamydialne zapalenie płuc, zagrażające życiu noworodka.

 

– Wymieńmy te wszystkie dolegliwości, które powinny zaniepokoić pacjenta, a lekarzowi nasunąć podejrzenie infekcji chlamydialnej.

– Powiedzmy przede wszystkim o tym, że ryzyko zakażenia się chlamydiami jest bardzo duże z uwagi na długi czas wylęgania choroby, wynoszący od 3 do 7 tygodni; objawy rzeżączki pojawiają się w ciągu 3–7 dni od zakażenia. W okresie tych siedmiu tygodni, co gorsza nie ma właściwie żadnych dolegliwości, które ostrzegałyby, że osoba zainfekowana zaraża już partnera.

Objawem klinicznym chlamydialnego zapalenia cewki moczowej u mężczyzn jest najczęściej wyciek z cewki. Wyciek ma charakter wydzieliny śluzowej, śluzowo-ropnej lub jest wodnisty z pojedynczymi pasmami śluzu. Pacjent odczuwa też czasem pieczenie lub szczypanie w cewce związane lub nie z oddawaniem moczu, ból podczas oddawania moczu, mrowienie lub swędzenie w okolicy zewnętrznego ujścia cewki.

W kobiet zazwyczaj dolegliwości są niewielkie i nie budzą niepokoju, choć niekiedy dochodzi do ostrego zapalenia przydatków, zapalenia otrzewnej lub zapalenia macicy przebiegającego z krwawieniem i wysoką temperaturą. Czasem pojawiają się upławy, bóle w dole brzucha, pieczenie przy oddawaniu moczu lub krwawienia z pochwy.

 

– W większości są to objawy na tyle niespecyficzne, że łatwo je albo zbagatelizować, albo związać z jakimiś niedomaganiami organizmu, z banalną infekcją czy przeziębieniem. Jakie to może mieć konsekwencje?

– Bardzo poważne – zarówno u mężczyzn jak i u kobiet. U kobiet nieleczone zakażenie chlamydiami prowadzi często do zapalenia miednicy małej, a w konsekwencji – do niepłodności. Niepłodność może stać się też udziałem mężczyzn. U panów powikłaniem jest też zapalenie jąder, u pań – komplikacje ciążowe. Trzeba dodać, że im częściej dochodzi do zakażenia chlamydiami, tym jest większe ryzyko niepłodności. Poza tym powikłaniami zakażeń chlamydialnych są zapalenia płuc i spojówek, również u dorosłych.

 

– A zatem od czujności pacjenta i przenikliwości lekarza zależy właściwa diagnoza.

– Leczenie jest stosunkowo proste – za pomocą antybiotyków. Rozpoznanie natomiast nie należy do łatwych. Ważny jest tu przede wszystkim wywiad, w którym pacjent „podejrzany” o NGU powinien przypomnieć sobie wszystkie kontakty seksualne na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy. Jeśli ma on stałą partnerkę, wywiad powinien objąć także jej osobę (informacje o ciąży, spirali, nadżerce będą tu istotne). Może się okazać, że to partnerka jest źródłem zakażenia. W trakcie wywiadu pacjent powinien podać wszelkie zaobserwowane nietypowe objawy, nawet bardzo dyskretne i prawie niezauważalne. Zadaniem lekarza jest przede wszystkim wykluczenie rzeżączki, a następnie rzęsistka pochwowego – na podstawie badań wydzieliny. Lekarz musi też wiedzieć, czy pacjent poprzedniego dnia nie pił alkoholu, gdyż u niektórych osób przejściowe stany zapalne są właśnie reakcją na alkohol. Dalsze postępowanie diagnostyczne dotyczy już chlamydii.

Dodajmy, że w szczególnej sytuacji są kobiety, u których z reguły objawy są dość dyskretne, a diagnostyka – trudniejsza. Kobiety trafiają zresztą z tymi przypadłościami do ginekologów i przez nich są leczone. Problemem jest profilaktyka chlamydiozy u kobiet, partnerek zakażonych mężczyzn. W odróżnieniu od innych chorób przenoszonych drogą płciową profilaktyka ta nie jest dostateczna, nie prowadzi się jej systemowo.

 

– Jakim metodami stwierdza się zakażenie chlamydiami?

– O ile diagnostyka rzeżączki jest łatwa, bo stwierdza się ją na podstawie obecności gonokoków w rozmazie wydzieliny z pochwy, o tyle diagnostyka NGU wciąż jest niedoskonała i opiera się głównie na wyeliminowaniu innych przyczyn dolegliwości. Jeśli takich przyczyn się nie stwierdzi, jeśli w wydzielinie nie ma dwoinek rzeżączki, pacjent jest potencjalnie chory na NGU.

Tylko ujemny wynik hodowli w kierunku rzeżączki pozwala odróżnić zdecydowanie obie choroby.

Istotny jest też okres wylęgania obu chorób – pacjent z rzeżączką zgłasza się w parę dni po zakażeniu, a z NGU – zwykle w trzecim tygodniu.

W rozpoznaniu nierzeżączkowego zapalenia cewki moczowej, poza wywiadem i wykluczeniem innych przyczyn, pomocne jest też badanie laboratoryjne, którego wynik nie pozostawia już żadnych wątpliwości. Takie badanie, wykonywane w akademii medycznej, można przeprowadzić dwiema metodami. Jedna, zwana PCR, polega na izolowaniu DNA chlamydii w próbce moczu. Dokonuje się tego w pracowni diagnostyki molekularnej. Druga – immunoenzymatyczna – polega na wykryciu antygenu chlamydii w wymazie z cewki moczowej lub – u kobiet – z cewki i kanału szyjki macicy. Robi się to w zakładzie mikrobiologii. Oba badania są odpłatne, ale czasem warto je wykonać.

 

– Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiała Anna Jęsiak