Obserwowanie własnego organizmu to sprawa ogromnie ważna. Organizm bowiem zwykle wysyła sygnały, informuje o chorobie wrzodowej. Jeśli jednak ktoś lekceważy te ostrzeżenia – np. uporczywy ból w nadbrzuszu występujący regularnie po posiłku lub chudnięcie, to jakby sam na sobie stawiał krzyżyk – to słowa prof. dr. hab. Tadeusza Popieli, który przez wiele lat, kierując I Kliniką Chirurgii Ogólnej i Kliniki Gastroenterologicznej Collegium Medicum UJ, miał okazję przyjrzeć się tysiącom chorym żołądkom i dwunastnic. Podjąć terapię, która pacjentom przywracała zdrowie, a czasem ratowała życie.
Wczesne rozpoznanie choroby, natychmiastowe podjęcie odpowiedniej terapii – to warunek efektywnego leczenia. Truizm? Owszem. Niemniej prawdą jest, że dla wielu z nas sygnały płynące z brzucha wiążą się w pierwszej kolejności z paraliżującym stresem, a dopiero później (oby nie za późno!) z wizytą w lekarskim gabinecie i podjęciem niezbędnych badań.
Stwierdzenie niszy wrzodowej umożliwia gastroskopia, a w przypadku dwunastnicy – duoendoskopia; zdarza się, że badanie endoskopowe jest niewystarczające do postawienia diagnozy – wtedy chorego poddaje się jeszcze badaniu radiologicznemu. Na szczęście w opuszce dwunastnicy prawie nigdy nie występuje rak, natomiast przyczyną stanów zapalnych i wrzodów bywa zazwyczaj Helicobacter pylori. Tę bakterię wykrywa się u 95 proc. osób z chorobą wrzodową dwunastnicy i u ponad 75 proc. z chorobą wrzodową żołądka.
Wielkim sukcesem nauki jest to, że Hp dziś można bardzo szybko wykryć za pomocą odpowiednich testów.
Po burzy
Przez długie lata twierdzono, że przyczyną wrzodów trawiennych są stresy i kwaśna wydzielina żołądka. W latach 80. minionego wieku pogląd ten obalono. Uczynił to Robin Warren z Rogal Hospital w Perth, który wspólnie z Barrym Marshallem pod warstwą śluzu w świeżo pobranych wycinkach błony śluzowej żołądka znalazł spiralne bakterie powodujące zmiany zapalne.
Odkrycie australijskich uczonych (trzy lata temu dostali za nie Nagrodę Nobla!) poruszyło gastrologów i chorych całego świata. Więc nie nadkwasota, nie długotrwałe napięcia, a bakterie sprawiają, że cierpimy na chorobę wrzodową?
Pytanie to stawiano z niedowierzaniem. Wybitny fizjolog, profesor Stanisław Konturek, zaczął publicznie upominać się o inne niż do tej pory leczenie pacjentów. „Już nie skalpel chirurga, a tabletki mają pomagać chorym ludziom” – stwierdził profesor, wywołując burzę w lekarskim środowisku i zamieszanie wśród chorych.
Niezwykła bakteria
Dziś nikt nie ma wątpliwości, że uszkodzenia trawienne w postaci wrzodów czy nadżerek są związane ze zmniejszoną odpornością błony śluzowej – co spowodowane jest właśnie kolonizacją w niej Hp. Niepospolitej bakterii, która na dodatek wytwarza ureazę, enzym rozkładający mocznik na dwutlenek węgla i amoniak – i przez to alkalizuje swoje otoczenie, chroni się sama przed uszkodzeniem kwasowym.
W dodatku – kolonizuje tę część żołądka, która kwasów nie produkuje.
Choroba brudnych rąk
Hp czyha na każdego, kto bywa na bakier z higieną – mówi się, że bakterii sprzyjają brudne ręce. Czyżby spadek zachorowań na wrzody żołądka w ostatnich latach świadczył więc o tym, że coraz częściej korzystamy z pryszniców, staranie myjemy owoce i warzywa? Owszem. Ale do tego trzeba dodać, że mniej też palimy papierosów, lepiej się odżywiamy, pijemy szlachetniejsze trunki. I jeszcze to, że medycyna potrafi już skutecznie zaatakować niepospolitą bakterię. Właśnie tabletkami! Antybiotykami podawanymi razem z lekami hamującymi wydzielanie żołądkowe.
Tyle że Hp ma tendencje do powtórnego zakażania. Do przywracania procesu chorobowego.
Przez żołądek do dwunastnicy
Medycyna wrzodem żołądka określa ubytek w jego ścianie. Albo też mówi o ogniskowym uszkodzeniu jego błony śluzowej – z naciekiem zapalnym lub martwicą sięgającą do warstwy mięśniowej. Jak ten wrzód powstaje? Najkrócej: na skutek zaburzeń równowagi między czynnikami chroniącymi błonę śluzową a czynnikami agresji – często właśnie przy udziale Hp.
Tyle że istnieje realne niebezpieczeństwo, że na podłożu choroby wrzodowej żołądka może rozwinąć się... rak. Hp powoduje uszkodzenie żołądka, może jednak uszkodzić również dwunastnicę.
Znaki zapytania
Jest spora grupa ludzi, których określa się „wrzodowcami”. Czy to ich wiek decyduje, że znaleźli się w tej grupie? Nie. Choroba dopada i młodych, i starszych – choć tych ostatnich zdecydowanie częściej. Na pewno zaś dosięga ludzi zażywających duże ilości leków – głównie przeciwzapalnych, steroidów i rezerpiny. Czasem także tych, którzy przeszli operacje kardiologiczne, neurologiczne. Albo są po ciężkich, stresujących przeżyciach. Wiele jest jeszcze znaków zapytania, które przed sobą stawia nauka. Bo choć dzisiaj za głównego winowajcę powstawania wrzodów uważa się Hp, to jednak zaciekawienie budzi: dlaczego u jednych bakteria się uaktywnia, a u innych nie? Może są skłonności osobnicze, może trzeba uważniej przyjrzeć się wpływowi stresu na zaburzenia wydzielnicze, może bardziej jeszcze zainteresować się toksynami wprowadzanymi do organizmu przez pokarm, może...
Tych „może” dałoby się wyliczyć wiele. Przypomnę tylko, że na ogół wszyscy dziś potrafimy... scharakteryzować „wrzodowca”. W naszych oczach człowiek skłonny do zachorowania to emocjonalista – by nie powiedzieć: człowiek nerwowy. Ktoś, kto jest labilny uczuciowo, cierpiący na bezsenność.
Interwencja chirurga
Choroba wrzodowa zazwyczaj bywa przewlekła. Lubi – po kuracji – nawracać. Jakimi sygnałami – oprócz wspomnianych już bólów w nadbrzuszu i utratą apetytu – daje znać o sobie zazwyczaj wiosną i jesienią? Zgagą, odbijaniem, nieregularnymi wypróżnieniami, fusowatymi wymiotami... Chory może nie zauważyć krwawienia, które w badaniu kału na krew utajoną da się łatwo wykryć. Ba, może i nie odczuwać w ogóle żadnych dolegliwości – aż do chwili, gdy nastąpi przebicie wrzodu (perforacja) i natychmiastowa lekarska interwencja staje się niezbędna.
Dziś wrzody (w tym wrzody żołądka) leczy się ambulatoryjnie – rzadko w szpitalu. Jednak gdy dochodzi do powikłań, gdy owrzodzenie ma charakter nowotworu złośliwego lub wskazuje na tendencję do tworzenia się raka – użycie skalpela staje się konieczne. Ten radykalny sposób leczenia, a także zabiegi wykonane z pomocą laparoskopu czy endoskopu, podejmuje się również, gdy dochodzi do powikłań choroby wrzodowej; perforacja, a także zwężenie odźwiernika z powodu zbliznowacenia czy obrzęku wymaga położenia pacjenta w szpitalu.
Teresa Bętkowska