Rozmowa z lek. med. Stefanią Matuszewską.

 

– Teoria o zakwasach mięśni poszła do lamusa, bo ból mięśni po wysiłku jest skutkiem mikrourazów. Czy to prawda?

– Prawda, choć odpowiedź jest trochę bardziej skomplikowana. To, że w mięśniach wytwarza się kwas mlekowy, jest faktem, bo to produkt spalania cukru i przemian glikogenu. Rzecz w tym, że „zakwas”, czyli nadprodukcja kwasu mlekowego w obrębie pracujących mięśni, zostaje usunięty najdalej w kilka godzin po wysiłku, nie może więc odpowiadać za dolegliwości występujące dobę lub dwie doby później. Uważa się, że tzw. opóźniona bolesność mięśni szkieletowych, w skrócie DOMS (Delayed onset muscle soreness) jest skutkiem mikrouszkodzeń.

Gdy po ekstremalnym wysiłku ogląda się przez mikroskop elektronowy struktury mięśni szkieletowych, widać maleńkie uszkodzenia. Na uszkodzenia wskazuje także badanie krwi, bo zaobserwowano w niej markery odpowiadające białkom zawartym w tkankach tych mięśni – żeby takie białka pojawiły się w surowicy, musiało dojść do rozpadu pojedynczych włókienek mięśniowych. Drugi dowód wiąże się z towarzyszącą DOSM sztywnością mięśni, spastycznością, występującą wskutek tego, że uszkodzeniu uległa także delikatna struktura obudowująca mięśnie tkanki łącznej. Trzecim jest odczyn zapalny, który jest reakcją obronną organizmu na powstałe mikrourazy – organizm w sposób naturalny reaguje niewielkim stanem zapalnym miejscowym na powstałe mikrourazy.

 

– Czyli tak: poszłam na 30-kilometrową wycieczkę, następnego dnia nie mogłam chodzić, bo mięśnie bolały wskutek tych trzech wymienionych przyczyn. Skoro zjawisko takie jest naturalne, jak to możliwe, ustępuje pod wpływem zimna? Chodzi mi oczywiście o krioterapię.

– Krioterapia działa na kilka sposobów i każdy z nich ma coś do zrobienia. Po pierwsze poprawia mikrokrążenie, czyli to na poziomie naczyń włosowatych, małych tętniczek, małych naczyń żylnych. Stwierdzono, że do skurczu tych naczyń dochodzi tylko przez pierwszych 10 sekund po zadziałaniu zimna, zaraz potem następuje ich bardzo silne rozszerzenie, wskutek tego krew przez tkankę mięśniową płynie cztery razy szybciej, w związku z tym szybciej usuwane są szkodliwe produkty rozpadu i szybciej napływają czynniki naprawcze. Przy tym krioterapia ma bardzo silne działanie przeciwbólowe, a odbywa się to na podwójnej drodze. Pierwsza to tzw. bramkowanie, czyli blokowanie włókienek w nerwach przewodzących bodźce bólowe, zimno jest na tyle silne, że zatrzymuje bodziec bólowy. Druga to wzmożona produkcja endorfin. Są to naturalne substancje wydzielane przez niektóre komórki, o budowie zbliżonej do morfiny, tylko 18 razy silniejsze! Nie wiadomo jeszcze dokładnie dlaczego tak się dzieje, że następuje wzmożone ich wydzielanie, natomiast dobrze wiadomo, że mają one silne działanie przeciwbólowe.

Reklama

 

– Gdzieś czytałam, że zakochani wydzielają tyle endorfin, że rozstanie powodujące spadek tej produkcji można przyrównać do odstawienia narkotyku. Czy osobie tęskniącej do zakochanego pomogłaby kriosauna?

– Krioterapia zdecydowanie poprawia nastrój, że zaś ciało i duch wzajemnie na siebie oddziałują, ból duszy zapewne by zmalał. Jednakże jako pierwsi zaczęli korzystać z niej sportowcy. Stosowana jest w sporcie wyczynowych przy wszelkiego rodzaju naciągnięciach i skręceniach mięśni (ścięgno Achillesa, łokieć tenisisty, łokieć golfowy, zespół bolesnego barku), uszkodzeniach torebki i chrząstki stawowej, przeciążeniach (np. kolano biegacza), przyspieszaniu regeneracji powysiłkowej i w ogóle do wspomagania odnowy biologicznej. W latach siedemdziesiątych wprowadzili ją Japończycy, a dziś jest szeroko stosowana w Europie do leczenia urazów, choroby zwyrodnieniowej stawów, chorób reumatycznych, stanów zapalnych, obrzęków, odnowy biologicznej. Odpowiednio ubrany pacjent (w coś w rodzaju stroju plażowego plus rękawiczki, skarpetki i nauszniki) wchodzi na półtorej minuty do komory, w której za pomocą par ciekłego azotu temperatura została obniżona do minus 130 st. C. Stosuje się też krioterapię miejscową.

 

– Czy po wielkim wysiłku bolą wszystkie mięśnie?

– DOSM dotyczy mięśni szkieletowych, czyli tych poprzecznie prążkowanych, które są rozciągane w czasie wysiłku. Prawdopodobnie właśnie to nadmierne rozciągnięcie mięśni powoduje mikrourazy i ból. Człowiek posiada trzy rodzaje mięśni: szkieletowe, gładkie oraz specyficzny mięsień sercowy. Mięśnie szkieletowe, czyli te poprzecznie prążkowane, podlegają naszej woli – możemy zgiąć rękę lub ją unieruchomić, natomiast gładkie – nie. Z nich zbudowana jest mięśniówka wyścielająca jelita, są w ścianie naczyń krwionośnych i całego przewodu pokarmowego. Mięsień sercowy teoretycznie jest zbudowany jak mięsień szkieletowy, bo jest poprzecznie prążkowany, natomiast naszej woli nie podlega.

 

– Przecież możemy je zmusić do cięższej pracy.

– Oczywiście gdy wykonujemy wysiłek fizyczny, serce przyspiesza swój rytm, pompuje szybciej. Toteż jeśli ktoś ma niesprawne krążenie wieńcowe, miażdżycę naczyń zaopatrujących serce w krew, to może się zdarzyć, że jeśli zmusimy je do wzmożonej pracy, to może boleć. Bo wzmożona praca oznacza wzmożone zapotrzebowanie na tlen i jeśli naczynia wieńcowe są zdrowe, rozszerzają się i krew napływa szybciej, dostarczając tlenu i substancji odżywczych tyle, ile sercu potrzeba. Natomiast jeśli naczynia te są zwężone, a my mimo to zmusimy serce do wzmożonego wysiłku, niedotlenienie zasygnalizuje bólem. Ale to zupełnie inny mechanizm.

 

– Jak się pozbyć bólu mięśni bez krioterapii?

– Uważa się, że powinno się zwiększyć dawkę witaminy C, bo bierze ona udział w odbudowywaniu tkanki łącznej. Przeprowadzane badanie potwierdziły, że jest wtedy większe na nią zapotrzebowanie, a cały proces reperacji odbywa się szybciej. Polecane są – zwłaszcza w reklamach – leki przeciwzapalne z grupy aspiryn. Trzeba jednakże wiedzieć, że nie należy ich łączyć, bo aspiryna obniża poziomi witaminy C. Jeśli więc weźmiemy ją, by obniżyć ból, z przyjęciem witaminy C powinniśmy poczekać kilka godzin.