Bakterie rozkładają szczątki ludzi, zwierząt i roślin. Proces ten nazywany jest mineralizacją substancji organicznych, czyli gniciem.
Większość bakterii gnilnych należy do drobnoustrojów beztlenowych, żyjących w otoczeniu pozbawionym dostępu powietrza. Spośród wielkich ilości różnych gatunków tych mikrobów, najpowszechniej spotykane w przyrodzie są m.in. pałeczki odmieńca pospolitego (Proteus vulgaris) oraz laseczki sienne (Bacillus subtilis) i laseczki zgorzeli gazowej (Clostridium perfringens).
Biochemiczny proces rozkładu materii organicznej przez bakterie gnilne jest bardzo skomplikowany. Ogólnie rzecz biorąc, wydzielane przez nie enzymy w kilku etapach rozkładają złożone związki komórek organizmu na proste substancje odżywcze. Kluczowe znaczenie w tych reakcjach ma przekształcenie węglowodanów, lipidów i białek komórkowych w kwasy organiczne, tłuszczowe i aminowe. Uzyskane w ten sposób substancje zostają pochłonięte przez bakterie i przetrawione do postaci pierwiastków, takich jak azot, wodór, potas, wapń i siarka. Ponadto podczas procesu rozkładu powstaje woda, dwutlenek węgla oraz siarkowodór i amoniak.
Śmiertelne zagrożenie
Nieprzeliczalna ilość bakterii gnilnych zasiedla wszystkie strefy życia na naszej planecie. Najwięcej jednak znajduje się ich w glebie. Mnożą się na martwych szczątkach roślin i zwierząt. Spośród nich szczególnie niebezpieczne dla żywych organizmów są bakterie Clostridium tetani i Clostridium perfringens. Wywołują bowiem śmiertelne choroby – tężec i zgorzel gazową, zwaną gangreną. Te niebezpieczne bakterie wdzierają się do ciała człowieka przez uszkodzoną błonę śluzową lub skaleczoną skórę, pożerając żywcem komórki organizmu. Laseczki tężca rozwijają się w ranach, zaś laseczki gangreny rozprzestrzeniają się w organizmie, wywołując martwicę tkanek mięśniowych. Obie bakterie wytwarzają przy tym silne toksyny, uszkadzające układ nerwowy lub narządy wewnętrzne, co w 25 proc. przypadków prowadzi do śmierci. Niestety, o ile wynaleziono szczepionkę przeciwtężcową, to w leczeniu gangreny podstawowym sposobem ratunku pozostaje nadal usunięcie martwych tkanek, np. odjęcie chorej kończyny.
Nowoczesna medycyna stara się sprostać wyzwaniu, jakie stanowi zjadliwość bakterii beztlenowych. Ostatnim wynalazkiem w tej dziedzinie jest tzw. terapia tlenem hiperbarycznym (HBO). Zwykłe powietrze zawiera około 21 proc. tlenu i 78 proc. azotu. W terapii HBO pacjenci oddychają czystym tlenem pod ciśnieniem 3 atmosfer. Tym sposobem ich organizm otrzymuje 15 razy więcej życiodajnego gazu niż normalnie. Dodatkowy tlen hamuje rozprzestrzenianie się bakterii i zmniejsza ilość produkowanych przez nie toksyn. Dzięki temu antybiotyki mają więcej czasu na skuteczne działanie, a chirurdzy mogą spokojnie usunąć zakażone tkanki.
Przyczajone niebezpieczeństwo
Większość bakterii gnilnych nie jest tak niebezpieczna, jak laseczki tężca i gangreny. Łagodniejsze odmiany tego rodzaju mikrobów na stałe gnieżdżą się w żywych organizmach, np. w układzie trawiennym. Warto tu przypomnieć, że ludzki przewód pokarmowy zamieszkuje około 10 do potęgi 14 bakterii z 500 różnych gatunków. Większość z nich jest pożyteczna – ułatwia trawienie pokarmów oraz współtworzy naturalną odporność organizmu. Niestety, do mikroflory trawiennej należą także te szkodliwe – bakterie gnilne. Początkowo są nieliczne, szybko mnożą się jednak z biegiem czasu.
Pierwszym schronieniem bakterii gnilnych w ludzkim organizmie jest chropowata powierzchnia języka. Mikroby rozkładają gromadzące się tam resztki jedzenia, wytwarzając przy tym m.in. cuchnący siarkowodór i amoniak. W ten właśnie sposób powstaje przykry zapach, wydobywający się czasami z jamy ustnej. Ilość bakterii gnilnych zwiększa się w miarę schodzenia w głąb przewodu pokarmowego. Najwięcej gromadzi się w jelicie grubym, gdzie mnożą się szczególnie intensywnie podczas zaparć. Wytwarzane przez mikroby toksyczne substancje powodują różne objawy chorobowe, od uczucia wzdęcia do zatrucia pokarmowego, a bakteryjne enzymy podejrzewane są o ułatwianie powstawania nowotworów.
Ostatnie zadanie
Bakterie gnilne zamieszkujące organizm czekają na śmierć swojego żywiciela. Po zgonie rozmnażają się błyskawicznie i w ciągu jednego–ośmiu dni (zależnie od temperatury otoczenia) rozpoczynają rozkład ciała. Wspierane są w tym procesie przez mikroby pochodzące z otoczenia, zwłaszcza znajdujące się w ziemi różne drobnoustroje z rodzaju Clostridium. Wspólne działanie tzw. saprofitów – żywiących się martwą materią organiczną bakterii, drożdży i pleśni – doprowadza w końcu zwłoki do postaci szkieletu. Dokładne trwanie tego procesu zależy od stanu organizmu za życia, przyczyny śmierci i właściwości środowiska otaczającego szczątki. W pewnych warunkach rozkład ciała może być powstrzymany, np. przez balsamowanie zwłok. Dzięki tego rodzaju zabiegom przez tysiące lat trwają m.in. mumie egipskich faraonów.
Pierwiastki odzyskane przez bakterie gnilne zostają później wykorzystane do budowy żywych organizmów. Ale to już zupełnie inna historia.
Aleksander Baliński