Rozmowa z Adamem Małyszem
Przez wiele lat był Pan skoczkiem narciarskim, a od niedawna startuje Pan w wyścigach samochodowych. Uprawianie wyczynowego sportu, życie zawodowego sportowca – to nieustannie wielkie obciążenia dla organizmu. Jak się do nich przygotować pod względem zdrowotnym?
Mówi się, że sport to zdrowie. To prawda, ale pod warunkiem, że mamy na myśli sport w wydaniu rekreacyjnym. Jeśli zaś chodzi o sport zawodowy, to trzeba zdawać sobie sprawę, że różne kontuzje są wpisane w aktywność wyczynowego sportowca. Żeby być zdrowym i gotowym do rywalizacji na najwyższym poziomie, trzeba mieć wokół siebie specjalistów – osoby, które pomogą dobrać ćwiczenia wzmacniające mięśnie itd. Druga bardzo ważna sprawa to właściwe odżywianie. Posiłki muszą przynosić jak najwięcej energii.
Ten rygor żywieniowy jest w Pana przypadku ciągle bardzo duży?
Teraz już nie, ale gdy startowałem w skokach narciarskich, to na wiele rzeczy nie mogłem sobie pozwolić… 1500 kalorii – musiałem się w tym zmieścić.
Czyli tylko słynna bułka i banan!
(śmiech). Właśnie. Teraz jem to, co lubię, ale jakieś zawodowe skrzywienie zostało. Cały czas uważam, żeby w mojej diecie było jak najmniej rzeczy tłustych. Jeśli uda mi się zjeść kaczkę, którą uwielbiam, to staram się, by w następnych dniach z tłustymi potrawami nie przesadzać.
Przejechać Dakar to wielkie obciążenie. Czy do tak wielkiego wysiłku można się w ogóle przygotować? Jest pan szczupłym, delikatnym mężczyzną…
Na pewno siedzenie przed telewizorem nie załatwi sprawy. Potrzebna jest siłownia, a tam specjalistyczny trening rozwijający te mięśnie, które mają pomagać w sporcie. Ważne są też zajęcia wytrzymałościowe.
Bieganie?
Nie przepadam za bieganiem, wolę wsiąść na rower i pojeździć po okolicy.
Polacy są coraz starsi. Ma pan jakieś rady dla ludzi w wieku 50+?
Nie ma jednej, gotowej recepty na zdrowie. Generalnie trzeba o siebie dbać i traktować swój organizm z szacunkiem. Niedawno oglądałem pewien program w telewizji. Jego bohaterem był 100-letni mężczyzna, który brał udział w mistrzostwach weteranów w lekkiej atletyce. Biegał na 800 metrów i pchał kulą. Pytany o przepis na swą długowieczność, powiedział: „Cały czas uprawiam sport, a teraz po starcie pójdę i wypiję sobie ze dwa piwka”. Jak się okazuje, każdy ma swój własny sposób na zdrowe. Każdy człowiek jest inny i powinien słuchać swego ciała. Wtedy można żyć 100 lat i dłużej.
A Pan po wysiłku lubi wypić sobie piwo?
Dlaczego nie? Piwo ma odkwaszające właściwości – potwierdziły to badania. Po ciężkim treningu małe piwko jest wskazane. Trzeba tylko zachować umiar.
Skończył Pan ze sportami zimowymi. Jaka jest podstawowa różnica między nimi a tym, czym Pan się teraz zajmuje?
Teraz dużo przebywam w ciepłym, a nie zimnym klimacie (śmiech).
Czyli wakacje w ciepłych krajach?
Na pewno po zakończeniu kariery skoczka narciarskiego łatwiej mi organizować sobie odpoczynek. Gdy skakałem, to o wakacjach mogłem pomyśleć jedynie w kwietniu. Potem zaczynały się kolejne przygotowania i obozy – trudno mi było wygospodarować jakiś dogodny termin na urlop.
Czyli obecnie wybiera Pan leżenie nad morzem?
Gdy byłem skoczkiem, odpoczywałem aktywnie, a teraz mogę spędzać wakacje bardziej leniwie. Na przykład na leżaczku, słuchając muzyki. Teraz potrzebuję leżącego wypoczynku.
Tu, gdzie właśnie rozmawiamy, jest Pan bardzo popularny. Ustawiła się kolejka osób chętnych, by zrobić sobie z Panem zdjęcie. Są ludzie, którym robi się ciepło na sercu, gdy Pana widzą…
Od ludzi, moich kibiców, nie uciekam, ale w czasie wakacji zawsze szukamy z rodziną miejsc, żeby odpocząć w spokoju. A to, że wywołuję pozytywne emocje, jest dla mnie czymś bardzo miłym. To motywuje mnie do dalszej, ciężkiej pracy.
Jak to jest być kierowcą rajdowym?
Teraz główną imprezą dla mnie jest Rajd Dakar, a wcześniej także różne inne starty, które mnie do tego Dakaru przygotowują. W tym sporcie dużo zależy od samochodu, od mechaników, od budżetu. Poza tym bycie kierowcą rajdowym to nie jest ten sam poziom popularności, co w przypadku skoków narciarskich. Trzeba jednak pamiętać, że kiedyś skoki w Polsce też nie były tak popularne, jak są obecnie. Sporo pracy musieliśmy włożyć, żeby stały się wręcz sportem narodowym.
Rozmawiał Stach Antkowiak